wtorek, 23 października 2012

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 1095

Mam serdecznie dość politycznych kaznodziejów z różnych stron tego kraju, mówiących mi, że aby być człowiekiem moralnym muszę wierzyć w ,,A", ,,B", ,,C" i ,,D". Za kogo oni się mają? I skąd czerpią prawo do dyktowania mi swoich moralnych przekonań? A jeszcze bardziej jako prawodawcę złości mnie bycie zmuszanym do znoszenia pogróżek tych religijnych grup, które uważają, że mają od Boga dane prawo do kontrolowania tego, jak głosuję  w senacie. Dziś ostrzegam je wszystkie: będę z nimi walczył na każdym kroku, gdy będą próbowały swoje moralne przekonania dyktować wszystkim Amerykanom w imię ,,konserwatyzmu".
Barry Goldwater
***
W swoich zaleceniach adresowanych wprost do katolików-polityków Watykan nie pozostawia wątpliwości co do tego, że jeśli zasady demokracji, prawo czy konstytucja pozostają w konflikcie z nauczaniem Kościoła - katolik ma obowiązek wybrać to ostatnie. Kropka.

Red. Terlikowski ma na ten problem prostą radę: Nikt nie ma obowiązku być katolikiem.

Ja poszłabym krok dalej: jeśli ktoś jest katolikiem, nie ma kwalifikacji moralnych do bycia politykiem w demokratycznym państwie. 

Jeżeli człowiek dobrowolnie i świadomie deklaruje posłuszeństwo wobec autokratycznej organizacji, która otwartym tekstem żąda od niego, aby łamał zasady demokracji, narzucając innym swój prywatny światopogląd - dla takiego faceta nie ma miejsca w systemie demokratycznego rządzenia.
Agnieszka Wołk-Łaniewska
***

Zawsze można wykoncypować uzasadnienie dla narzucania swojej woli innym, nazywając po prostu swoją wolę wolą bożą.
Ruth Hurmence Green

                                                                                         

1 komentarz:

  1. Jak to zrobić, żeby nasi politycy ten post przeczytali, zrozumieli, zapamiętali!

    OdpowiedzUsuń