Mam serdecznie dość politycznych kaznodziejów z różnych stron tego kraju, mówiących mi, że aby być człowiekiem moralnym muszę wierzyć w ,,A", ,,B", ,,C" i ,,D". Za kogo oni się mają? I skąd czerpią prawo do dyktowania mi swoich moralnych przekonań? A jeszcze bardziej jako prawodawcę złości mnie bycie zmuszanym do znoszenia pogróżek tych religijnych grup, które uważają, że mają od Boga dane prawo do kontrolowania tego, jak głosuję w senacie. Dziś ostrzegam je wszystkie: będę z nimi walczył na każdym kroku, gdy będą próbowały swoje moralne przekonania dyktować wszystkim Amerykanom w imię ,,konserwatyzmu".
Barry Goldwater
***
W swoich zaleceniach adresowanych wprost do katolików-polityków Watykan nie pozostawia wątpliwości co do tego, że jeśli zasady demokracji, prawo czy konstytucja pozostają w konflikcie z nauczaniem Kościoła - katolik ma obowiązek wybrać to ostatnie. Kropka.
Red. Terlikowski ma na ten problem prostą radę: Nikt nie ma obowiązku być katolikiem.
Ja poszłabym krok dalej: jeśli ktoś jest katolikiem, nie ma kwalifikacji moralnych do bycia politykiem w demokratycznym państwie.
Jeżeli człowiek dobrowolnie i świadomie deklaruje posłuszeństwo wobec autokratycznej organizacji, która otwartym tekstem żąda od niego, aby łamał zasady demokracji, narzucając innym swój prywatny światopogląd - dla takiego faceta nie ma miejsca w systemie demokratycznego rządzenia.
Agnieszka Wołk-Łaniewska
***

Zawsze można wykoncypować uzasadnienie dla narzucania swojej woli innym, nazywając po prostu swoją wolę wolą bożą.
Ruth Hurmence Green
Jak to zrobić, żeby nasi politycy ten post przeczytali, zrozumieli, zapamiętali!
OdpowiedzUsuń