SPIESZMY SIĘ UCZYĆ LUDZI
TAK SZYBKO GŁUPIEJĄ
CENA KRWI I ŁEZ
Religijni nierzadko sugerują, że ateistom brak ,,duchowej głębi", bo może ją dać tylko wiara w (WTF!?) B/boga. Czyżby? Wystarczy przeczytać zamieszczone tu myśli trzech wielkich ludzi (jeśli upieramy się przy naklejaniu etykiet - ateistów), by się przekonać, że ich życie duchowe było bardzo, a nawet bardziej bogate... Oni (i im podobni) robili, robią i będą robić dla ludzkości więcej niż wszyscy wielebni oszuści i święci razem wzięci! Żal tylko, że np. na światowych spędach tumaniona zabobonem od kołyski Kkato-młodzież, zamiast drzeć się w amoku na widok operetkowego szefa Kkorporacji (największego hipokryty świata), nie poduma przez chwilę nad rzeczywistą istotą rzeczy. Może kiedyś? Pomarzyć dobra rzecz...
Trzy żarliwe uczucia, proste, acz niezwykle silne kierowały moim życiem: pragnienie miłości, poszukiwanie wiedzy i nieznośny smutek z powodu cierpienia ludzkości. Te uczucia, jak silny wiatr, popychały mnie to tu, to tam, chimerycznym kursem, po oceanie udręki, aż po horyzont rozpaczy.
Przede wszystkim poszukiwałem miłości, bo przynosi uniesienie - uniesienie tak wielkie, że często byłbym poświęcił całą resztę życia w zamian za kilka godzin tej radości. Ponadto poszukiwałem jej dlatego, że uwalnia od samotności - tej okropnej samotności, w której drżąca świadomość spogląda sponad krawędzi świata w zimną, bezdenną czeluść. I wreszcie poszukiwałem jej dlatego, że w związku opartym na miłości widziałem, w mistycznej miniaturce, zapowiedź wizji nieba, którą święci i poeci sobie wyobrażali. Oto czego poszukiwałem i oto co, choć może się to wydawać zbyt piękne w ludzkim życiu, w końcu znalazłem.
Z jednakową namiętnością poszukiwałem wiedzy. Pragnąłem poznać serca ludzi. Pragnąłem się dowiedzieć dlaczego gwiazdy świecą. I pragnąłem pojąć tę pitagorejską moc, dzięki której liczby panują nad ciągłymi zmianami. Odrobinę tego, choć niezbyt wiele, osiągnąłem. Miłość i wiedza, w miarę jak były osiągalne, prowadziły wprost ku niebu.
Jednak smutek zawsze sprowadzał mnie na ziemię. Echa okrzyków bólu rozbrzmiewają w mym sercu. Głodne dzieci, ofiary torturowane przez oprawców, starzy bezradni ludzie - znienawidzony obowiązek ich synów - i cały ogrom samotności, ubóstwa i bólu zamieniają w kpinę to, czym życie ludzkie być powinno. Pragnę umniejszyć zło, ale nie mogę i też cierpię.
Takie było moje życie. Uważałem je za warte przeżycia i z ochotą przeżyłbym je jeszcze raz, gdyby mi taką możliwość dano.
Przede wszystkim poszukiwałem miłości, bo przynosi uniesienie - uniesienie tak wielkie, że często byłbym poświęcił całą resztę życia w zamian za kilka godzin tej radości. Ponadto poszukiwałem jej dlatego, że uwalnia od samotności - tej okropnej samotności, w której drżąca świadomość spogląda sponad krawędzi świata w zimną, bezdenną czeluść. I wreszcie poszukiwałem jej dlatego, że w związku opartym na miłości widziałem, w mistycznej miniaturce, zapowiedź wizji nieba, którą święci i poeci sobie wyobrażali. Oto czego poszukiwałem i oto co, choć może się to wydawać zbyt piękne w ludzkim życiu, w końcu znalazłem.
Z jednakową namiętnością poszukiwałem wiedzy. Pragnąłem poznać serca ludzi. Pragnąłem się dowiedzieć dlaczego gwiazdy świecą. I pragnąłem pojąć tę pitagorejską moc, dzięki której liczby panują nad ciągłymi zmianami. Odrobinę tego, choć niezbyt wiele, osiągnąłem. Miłość i wiedza, w miarę jak były osiągalne, prowadziły wprost ku niebu.
Jednak smutek zawsze sprowadzał mnie na ziemię. Echa okrzyków bólu rozbrzmiewają w mym sercu. Głodne dzieci, ofiary torturowane przez oprawców, starzy bezradni ludzie - znienawidzony obowiązek ich synów - i cały ogrom samotności, ubóstwa i bólu zamieniają w kpinę to, czym życie ludzkie być powinno. Pragnę umniejszyć zło, ale nie mogę i też cierpię.
Takie było moje życie. Uważałem je za warte przeżycia i z ochotą przeżyłbym je jeszcze raz, gdyby mi taką możliwość dano.
Bertrand Russell
***
Zawsze z namiętnym przejęciem i głębokim przekonaniem mówi się o prawdziwości wiary religijnej i znaczeniu zabobonnych obrzędów, że powinniśmy chcieć, by inni je podzielali - a jedynym niezawodnym sposobem na to, by wszyscy wyznawali pewną wiarę jest likwidacja niewierzących. Cena krwi i łez, jaką ludzkość ogólnie rzecz biorąc musi płacić za dobre samopoczucie i duchową odnowę przynoszone przez religię nielicznym jest zbyt wysoka, by uzasadnić powierzanie naszej moralnej księgowości przekonaniom religijnym.
sir Peter B. Medawar
***
ARE YOU READY TO...
SEE THE FUCKING POINT?
PODAJ DALEJ!
Najokropniejsze
i najokrutniejsze zbrodnie zapisane w historii zostały popełnione pod
przykrywką religii albo innych równie szlachetnych motywów.
Mahatma Gandhi
ARE YOU READY TO...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz