niedziela, 22 maja 2016

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 2400

Powróćmy do kwestii prawdy. Często mówi się, że nie ma konfliktu między religią a nauką, bo odnoszą się one do odmiennych tematyk. Otóż jest to kłamstwo! Zarówno religia, jak i nauka głoszą twierdzenia na temat tego, jak świat działa, i są to twierdzenia rozbieżne, ale jednak dotyczące tej samej rzeczywistości. Są one oparte na bardzo różnych standardach, gdy chodzi o przedstawianie dowodów i sposoby argumentacji.

Powinno być jasne, że istnieje konflikt, totalny konflikt pomiędzy domaganiem się solidnych dowodów na poparcie wiary a zadowoleniem z marnych albo żadnych dowodów. Zatem religia i nauka są w konflikcie, bo nie ma sposobu na pogodzenie religijnych i naukowych twierdzeń odnoszących się do prawdy. Powiedzmy twierdzenie, że dziewica urodziła Jezusa, które jest centralnym twierdzeniem chrześcijaństwa, jest też twierdzeniem na temat biologii. Twierdzenie, że powstał on z martwych i powróci na ziemię jest twierdzeniem na temat historii i możliwości przetrwania śmierci przez człowieka. W istocie jest to twierdzenie, że człowiek może latać bez pomocy techniki.

Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie, nawet jeśli nie zgadzają się w wielu kwestiach, to wszyscy oni przyznają, że w dniu sądu ostatecznego ludzie, którzy kiedykolwiek żyli zostaną fizycznie wskrzeszeni. Które prawa nauki są tu pogwałcone? Istnieje pokusa, by stwierdzić, że wszystkie bez wyjątku.

Jeśli prawdziwe są podstawowe twierdzenia religii, to nauka jest tak ślepa na otaczającą ją rzeczywistość, a prawa przyrody są tak podatne na nadprzyrodzone wpływy, że wszystkie przedsięwzięcia naukowe stają się idiotyczne. Jeśli z drugiej zaś strony zasadnicze twierdzenia religii są fałszywe, to większość ludzi na tym świecie jest w poważnym błędzie co do natury rzeczywistości i tkwi pośród irracjonalnych nadziei i lęków. Wiele osób zwyczajnie marnuje swoje życie na rozpowszechnianiu urojeń, często z tragicznymi skutkami. Wydaje mi się, że żadna myśląca osoba nie może przejść obojętnie obok tej dychotomii. 
Sam Harris
***
Jakie są szanse, że np. poniższe ilustracje oparte na najważniejszej ,,świętej" Książce zawierają prawdę, na którą nauka jakoś jest ślepa? Odpowiedź jest prosta: te szanse wynoszą ZERO. Po prostu nie ma ŻADNYCH szans na to, by śmierdzące zabobony, naiwne historyjki wprost z dupy zawierały jakąś prawdę o rzeczywistym świecie. Te i inne brednie mogły przed wiekami mieć pewną wartość ,,objaśniającą" rzeczywistość, gdy ludzie nie mieli bladego pojęcia, skąd dajmy na to biorą się gromy, błyskawice, trzęsienia ziemi, erupcje wulkanów, zaćmienia słońca, powodzie, susze, komety, choroby czy dzieci.

Dzisiaj nauka większość tych kwestii rozgryzła, a nad pozostałymi pracuje i nawet co bardziej rozgarnięte przedszkolaki o tym wiedzą albo jeśli trzeba, to sobie wygooglują. Wciskanie tymże przedszkolakom religijnych głupot jako ,,prawd objawionych" jest przestępstwem molestowania intelektualnego wypaczającym rozwijającą się psychikę i jako takie powinno być karane z całą surowością. Niestety na razie nie jest, bo wychowaniem i kształceniem najmłodszych często zajmują się tak samo zindoktrynowani, niedouczeni i zwichnięci emocjonalnie osobnicy różnego autoramentu, płaszczący się przed świątobliwymi dewiantami w sutannach. Wszystko to w imię prawej i sprawiedliwej ojczyzny, a na chwałę pazernej na kasę, zbrodniczej Kkorporacji, która niechaj nam qrde żyje i króluje na wieki wieków, czyli do usranej śmierci. Rzyyyg!
 
Nie widzę i nie słyszę żadnej dychotomii.

                                                        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz