wtorek, 21 lipca 2015

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 2094

Chrześcijańscy teolodzy, badacze i historycy mają skłonność do opierania się na słabszych dowodach dla uzasadnienia swojej wiary niż ma to miejsce w odniesieniu do religii i mitologii porównawczej, którą ja opisuję. Innymi słowy, domagają się ode mnie dostarczenia dowodów na potwierdzenie do granic możliwości każdego najmniejszego nawet szczegółu; nieskończonego mnóstwa dowodów, w rozmaitych językach, od możliwie najstarszych dziejów do najbardziej aktualnej współczesności, co ja w istocie robię. Zebrałam wszystko, co zdołałam znaleźć w różnych miejscach świata i w możliwie największej liczbie znanych nam kultur, od czasów antyku po badania najbardziej współczesne, by ukazać pochodzenie rozmaitych idei, które znajdujemy w Nowym Testamencie. Taki jest ciężar dowodu, jakim się mnie obarcza w przypadku mojego szczególnego spojrzenia na rzeczywistość, mojej tezy.

Z drugiej jednak strony, by uzyskać pewność, że dwa tysiące lat temu bóg kosmosu przybył na ziemię przez macicę młodej dziewicy należącej do bardzo konkretnej grupy etnicznej, czynił cuda w rodzaju uzdrawiania ślepców, chodzenia po wodzie, ożywiania umarłych, przeobrażania się na szczycie góry, uciszania burzy, bycia ukrzyżowanym, wskrzeszenia się i wstąpienia do nieba, nie wymagają prawie żadnego dowodu czy potwierdzenia oprócz tego co zawiera Nowy Testament - kilka książek, kilkaset stron. I to jest wszystko, czego wymagają.

To są bardzo niskie standardy. Nie mamy żadnych fizycznych artefaktów pochodzących z pierwszego wieku. Nie jesteśmy w posiadaniu żadnych rękopisów ani oryginałów ewangelii czy listów św. Pawła. W zapisach literackich nie istnieją żadne dowody na istnienie przed II w. kanonicznych ewangelii, jakie znamy dziś. Inaczej mówiąc, nie są one cytowane dosłownie nigdzie przed tym okresem; nie pojawiają się w zapisach historycznych, nikt o nich nie wspomina. Nie ma dowodów na to, że zostały rzeczywiście napisane przez tych ludzi, których imionami są opatrzone. Nie mamy nawet żadnych dowodów na to, że te konkretne osoby - Mateusz, Marek, Łukasz i Jan - faktycznie w ogóle żyły, tak jak to opisuje Nowy Testament. W gruncie rzeczy posiadamy bardzo wątłe dowody na to, że Paweł - św. Paweł - żył. Historie jakie się o nim opowiada - jak został przyprowadzony przed oblicze Cezara, jak z setkami wojska siał spustoszenie, jak niemal utonął po rozbiciu się statku, jak uciekł z więzienia w Rzymie... O żadnym z tych dość znaczących wydarzeń nie ma najmniejszej wzmianki w zapisach historycznych. Zatem, jak mówię, nie ma żadnych fizycznych artefaktów z tamtych czasów, nie ma żadnych informacji w piśmiennictwie tamtych czasów, więc faktycznie nie ma żadnych dowodów na potwierdzenie tej narracji, oprócz treści Nowego Testamentu. To samo dotyczy pierwszych chrześcijańskich męczenników.
(...)
Prawdę mówiąc dyskutowałam z ludźmi, którzy stwierdzali - ,,Ee, nie chcę wiedzieć niczego o kulturach przedchrześcijańskich, bo wszystkie były złe." Nie mogę przecież w takiej sytuacji przedstawiać jakichkolwiek dowodów. Jesteście kompletnie zamknięci, nie mam absolutnie żadnej możliwości dowiedzenia czegokolwiek, jeśli nie jesteście w najmniejszym stopniu zainteresowani spojrzeniem na kulturę przedchrześcijańską! Mamy w tym momencie sytuację paragrafu 22, no bo cała rzecz sprowadza się do kwestii wiary. Oni nie mają z tym problemu - pobrzmiewa tu głos domagający się przyznania im szczególnego traktowania - ,,My możemy wszystko przyjmować bez cienia dowodu, bo to jest wiara. Jednak tego, co ty mówisz nie możemy przyjąć bez całej masy dowodów..., które i tak w ostatecznym rozrachunku z pewnością odrzucimy!"
Acharya S / D.M. Murdock

                                                                                           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz