czwartek, 26 lutego 2015

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 1949

 MURY 
 
Kontempluję z najwyższym szacunkiem ten akt całego narodu amerykańskiego, który zadeklarował, że jego ustawodawca nie będzie uchwalał żadnych aktów prawnych odnoszących się do ustanawiania religii czy zakazu swobodnego jej praktykowania, wznosząc tym samym mur między państwem a kościołem.
 Thomas Jefferson
***
A w nadwiślańskim sKkansenie też coraz wyżej pnie się mur, ale nieco inny, bardzo niepożądany, bo budowany przez orędowników zabobonu na fundamentach, nie lękajmy się tych określeń - demokratycznego, neutralnego światopoglądowo państwa. Zgniata je raczej, zamiast oddzielać. Sorry, takie mamy budownictwo.
|||||
|||
|
 
Czy kiedykolwiek runie, runie, runie
i pogrzebie stary świat?
 
Na razie jest to mało prawdopodobne, 
bo ten świat
jest solidnie podparty z każdej strony.

Działanie zaangażowanego tu mechanizmu precyzyjnie i przekonująco wyjaśnia wybitna ekspertka m.in. w dziedzinie logiki* prof. Barbara Stanosz
|||||
|||
|
Rządzących i pretendentów do rządów w państwie wyznaniowym nie musi cechować fanatyczna religijność, muszą oni jednak demonstrować swoje religijne zaangażowanie (jeśli wcześniej było ono słabe lub żadne, doznają tzw. nawróceń). Systematycznie uczestniczą w obrzędach religijnych i chętnie łączą je z uroczystościami państwowymi. Zapewniają wszechobecność symboli religijnych, a zwierzchnikom organizacji wyznaniowej okazują wyjątkowy respekt, wręcz czołobitność.
Barbara Stanosz
---
Skutki społeczne tej [tronu i ołtarza] symbiozy są zawsze podobne, choć, rzecz jasna, nieidentyczne: miewają swoisty koloryt lokalny, a przede wszystkim występują z rozmaitym nasileniem, co każe traktować pojęcie państwa wyznaniowego jako stopniowalne, pozwala zatem określać dane państwo jako mniej lub bardziej wyznaniowe i mówić o procesie nabierania przez nie (lub tracenia) wyznaniowego charakteru.
Barbara Stanosz

____________________________
* logika - gałąź wiedzy o sposobach poprawnego rozumowania w oparciu o racjonalne argumenty ze świata rzeczywistego; jej zaprzeczeniem jest teologika - ,,nauka" o sposobach rozumowania w oparciu o argumenty z dupy, na których m.in. opierają się  dowody niemożliwych do obalenia twierdzeń wysuwanych przez wszelkie religie (np. Bóg istnieje - tak twierdzi Biblia, a Biblia się nie myli, bo napisał ją Bóg... albo: Kkatoeksperta X uważa się za szalonego, Einsteina uważano za szalonego, więc Kkatoekspert X jest Einsteinem).
***
Proszę zauważyć, że w USA prezydent Thomas Jefferson jest dzisiaj publicznie cytowany w zasadzie tylko na wiecach i konferencjach ,,ateistycznych oszołomów". Ameryka też długo staczała się do kloaki zabobonu, tyle że powoli trend się zmienia. Dziś ok. 20% społeczeństwa (~65 milionów Amerykanów) deklaruje niereligijność. Ogromna większość, tj. 97%, członków Amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk nie wierzy w żadne byty nadprzyrodzone. Tymczasem nadwiślański  Kkraj...
właśnie przechodzi okres Kkloaczny. Ile potrwa  - 10, 15, 20... 100 lat?

Z drugiej strony ciekawe, że oficjalne statystyki mówią o 88% katolików w społeczeństwie. Oczywiście ta liczba jest grubo zawyżona, bo w większości oparta na zapisach chrztów w nigdy nie weryfikowanych księgach parafialnych. Jednak jest ona i symptomatyczna, i optymistyczna, jako że nie stanowi już tych ,,przytłaczających" 99 czy 95 procent z okresu ziemskiego panowania Jotpedwa. Jaki ten odsetek naprawdę jest tylko Herr Duch Św. raczy wiedzieć. Można jednak przypuszczać, że dość cienko idzie trzymanie stada w kupie. Prawdopodobnie realnie tylko ok. 70% społeczeństwa ma umysł w różnym stopniu ,,zareligijniony". Czyżby zbliżał się powoli, ale nieuchronnie walec masy krytycznej rozumu napędzany nowoczesną nauką i techniką (internet i pochodne), który z zabobonu zrobi... No cóż, wystarczy sobie wyobrazić wesz rozgniecioną między paznokciami powiększoną milion razy.
                                                                                        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz