sobota, 18 maja 2013

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 1301

 Z OKAZJI 
 BARDZO TRANSCENDENTNEGO 
 DNIA ZESŁANIA DUUUCHA ŚWIĘTEGO 
Nigdy nie brakuje ludzi, którzy pragną udzielać mi rad. Jestem oczywiście zawsze za nie wdzięczny, to znaczy zawsze, gdy potrafię je zrozumieć.

Ostatnio ktoś podający się za chrześcijanina powiedział, że przydałoby mi się subtelniejsze rozumienie tego co transcendentne. Nie miałem pojęcia o co chodzi i jestem przekonany, że ta osoba też nie miała. Nie sądzę, żeby ktokolwiek miał. Ktoś powinien zapytać Stephena Fry'a, ale założę się, że on też nie ma.

Oczywiście jest mi znana koncepcja mówiąca, że religia jest transcendentna w stosunku do logiki i rozumu. To jest jej siłą, przecież w ten sposób wysoko postawieni duchowni chrześcijańscy bez problemu ,,tłumaczą" o co chodzi, nie tłumacząc właściwie o co chodzi. Religia jak wiemy jest transcendentna wobec zdrowego rozsądku. Faktycznie wypadałoby powiedzieć, że religia jest transcendentna wobec rzeczywistości. Jest to wielka sprawa i wymaga mnóstwa ulotnych słów niemożliwych do należytego zdefiniowania, a wśród których niepodzielnie króluje słowo ,,transcendentny".  Jest ono wielkim dobrodziejstwem dla religijnych krętaczy; werbalną czarodziejską różdżką, która posypuje religijne bzdury magicznym pyłem i cudownie uodparnia je na krytyczną analizę; śliskie jak posmarowany oliwą piskorz jest też wystarczająco mgliste, by wywołać wrażenie, że może dać jakiś głębszy wgląd, ale, co niezwykle istotne, niewystarczająco konkretne, by określić na czym ten wgląd miałby właściwie polegać.

Zatem jest to słowo, które nic nie znaczy, a jednocześnie brzmi tak, jak gdyby oznaczało wszystko: ,,tajemniczy", ,,mętnie autorytatywny", ,,w pewnym sensie mistyczny", cokolwiek miałoby to być. Jest więc niepojęte. Ale przecież z reguły imponuje nam to, co niepojęte, zwłaszcza gdy brzmi tajemniczo i mistycznie, hm... transcendentnie, nieprawda? To jest dla mnie niepojęte. Cóż robić więc? Koniecznie trzeba wezwać ekspertów i nietrudno się domyślić, że zawsze znajdą się eksperci w dziedzinie tego, co nieuchwytne, no wiecie... ,,transcendentne"...

Nie rozumiem tylko, jak odwołanie się do transcendentnego nie tylko że chroni absurd przed analizą, co samo w sobie jest już wystarczającym cudem, ale też jak za dotknięciem - wciąż tej samej - czarodziejskiej różdżki przepełnia ludzi autorytetem moralnym. Oznacza to też, że odwołanie się do transcendentnego zmienia cię w osobę moralnie lepszą, tak samo jak odrzucenie transcendentnego prowadzi do nieuchronnego upadku powszechnej moralności, co z kolei oznacza, że świeckość jest dziełem Szatana. Prawdę mówiąc nigdy nie rozumiałem tego związku, a wy?

Kolejna sprawa. Otóż niektórzy lubią stwierdzać, że odwoływanie się do transcendentnego może prowadzić do czegoś zwanego ,,wiedzą intuicyjną", tak jak gdyby oczekiwali, że powiecie - ,,Aha, wiem! Nie jest to więc tylko iluzja i myślenie życzeniowe, jak się zdawało. Jest to pewna forma wiedzy, co oczywiście zmienia postać rzeczy." I słyszę też jeszcze, że nie jest to jakaś tam nudna wiedza empiryczna, ale ,,egzotyczna wiedza intuicyjna". Jakże imponujące, jakże nieprzeniknione, jakże wspaniale transcendentne!

A przecież jeśli w ogóle coś można określić mianem ,,wiedzy intuicyjnej", to jest to wyczucie moralności; wyczucie dobra i zła, z którym się rodzimy. Wiemy, że postąpiliśmy dobrze lub źle, bo wyczuwamy to intuicyjnie. Nazywamy to sumieniem i jest ono jednym z tych wspaniałych zmysłów, które w nas ewoluowały i które pozwalają nam odnajdywać drogę i sens w tym nieskończenie bogatym i subtelnym świecie, w jakim mamy szczęście żyć.

Religia, wbrew temu co twierdzi,  nie daje wam sumienia. Ona zajmuje miejsce sumienia przez zawładnięcie nim. Religia jest transcendentna w stosunku do sumienia. To właśnie dlatego ludzie religijni są zdolni do nieludzkich czynów, czynów, o których nawet by im się śniło, gdyby nie religia. Ich sumienie zostało poddane kwarantannie i zastąpione dogmatem. Ale dogmat nie ma sumienia, bo nie jest ludzki.

W moim pojęciu celem zinstytucjonalizowanej religii, jak w przypadku wszystkich sfer interesów politycznych, jest utrzymanie się przy władzy za wszelką cenę, a w rozpatrywanym tu konkretnym przypadku oznacza wywołanie w nas wrażenia, że jesteśmy słabsi, niż to w istocie ma miejsce, a nie silniejsi. Faceci, którzy zarządzają religią wiedzą, że nie mogą ludzkiego ducha ograniczyć swoimi żałosnymi dogmatami; wiedzą, że to tak, jak gdyby chcieli wepchnąć materac do wiadra. I wiedzą też, że ich religia nie jest zdolna zrozumieć kwestii, w których jak twierdzi jest autorytetem, bo nie pozwala na używanie właściwych narzędzi. Nie są oni w stanie nikogo oświecić, bo sami nie są oświeceni, dlatego muszą nas ściągać do swojego poziomu, żebyśmy nie przejrzeli ich przekrętu.

To właśnie dlatego jest dla nich tak ważne, żebyśmy na tym świecie nie czuli się jak u siebie w domu, żebyśmy się czuli obco i bez żadnych z nim związków. Nawet określenie ,,ziemski" traktują jako pejoratywne, podczas gdy praktycznie trudno o bardziej niebiańskie.

Nie mogą oczywiście żadnej z tych rzeczy uzasadnić logicznie, więc chowają się za zasłoną dymną słów w rodzaju ,,transcendentny" właśnie, wzmacniając zarazem nasze najbardziej pierwotne lęki, bo muszą wskazywać nam błędny kierunek, z dala od właściwego szlaku prowadzącego do wiedzy intuicyjnej; powodują, że pomniejszamy się we własnych oczach, czujemy się bezsilni i potrzebujemy przewodnika, a prawda jest taka, że nie potrzebujemy przewodnika w ich osobach, tak jak w biały dzień nie potrzebujemy latarki do odnajdywania drogi, bo ilekroć jej potrzebujemy, to dostatecznie wyraźnie ją widać. I tak było zawsze.

Do tych, którzy określiliby się jako chrześcijanie: Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! I szukajcie królestwa niebieskiego w sobie - oto przesłanie Jezusa. Kropka. Cała zaś reszta, co do joty, to tylko upiększenia, z których nic nie wynika dla naszego dobra. Nie ma niczego skomplikowanego, zawiłego i tajemniczego w przesłaniu Jezusa. Nie ma potrzeby, żeby je interpretowali czy filtrowali samozwańczy pośrednicy. Nie ma tu też niczego, co wymagałoby transcendentnego podejścia, no może z wyjątkiem naszej naiwności i zbrodniczego, wyrachowanego antyludzkiego nastawienia zinstytucjonalizowanej religii.
Pat Condell
***
 
Nie ma niczego bardziej przeciwstawnego religii i klerowi niż rozum i zdrowy rozsądek.
Wolter 
---
Gdy ani ten, kto mówi, ani ten, do kogo on mówi nie rozumie o co chodzi, mamy do czynienia z metafizyką.
Wolter 
***
Podobnie jest z tym wspomnianym urzędowym ,,świętem" - ani Kkorporacja zabobonu, ani tym bardziej (świeckie ponoć) państwo nie wie o co w nim chodzi, ale je obchodzi. Wprost nie do wiary, jak to, że skóra białego niedźwiedzia jest czarna. 

W tym kraju wyraźnie straszy... transcendentny duch głupoty. Cóż można powiedzieć - egzorcyści do roboty!

                                                                                                  

1 komentarz:

  1. Kto pyta, ten nie błądzi,
    ale żeby od razu sobie kłaść garb wielbłądzi?
    Czy nie wystarcza tego świata zrozumienie
    i od czego mamy serce i ludzkie sumienie?
    Czy nie łatwiej być mądrym w każdej chwili,
    po prostu być dobrym Człowiekiem moi mili.
    Przecież widać gołym okiem z każdego kąta,
    dokąd monstrum bogactwo zmiata i sprząta.
    Utrzymywać wszelkiej maści kleszej czeredzi,
    będąc w szeregach ciemnoty w masie gawiedzi.
    Jak treści wynika, głupio mieć tak zwodniczego pośrednika.

    OdpowiedzUsuń