sobota, 15 września 2012

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 1059

Czy zatem wygląda prawdopodobnie, że odpowiedzi na zagadkę stworzenia dostarczyliby ludzie zbyt ciemni, by zrozumieć mechanizm opadów deszczu? Czy Bóg w całej swej nieskończonej mądrości rzeczywiście obawiał się, że ludziom sześć tysięcy lat temu uda się zbudować wieżę do nieba?
Joseph Heller
***
No cóż, wygląda na to, że tak.
Całą rzecz opisał w swoim bestsellerze...
|||||
|||
|
 BIBLIA TYSIĄCLECIA 
 Stary Testament 
Ks. Rodzaju, rozdz. 11, ww. 1-8
Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa. 

A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali. I mówili jeden do drugiego: «Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu». A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: «Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi».  

A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, i rzekł: «Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!» 

W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta.
***
Nasuwa się pytanie. Czy dziś ktoś o zdrowych zmysłach może traktować takiego Pana (Panów? - On Sam mówi o Sobie w liczbie mnogiej!) z szacunkiem? Przecież to zwykły stary złośliwy i zawistny zgred, który nie może wytrzymać myśli o tym, że ktoś mógłby wznieść się na Jego poziom możliwości, a może i wyżej, więc miotają Nim bardzo przyziemne i podłe uczucia, właściwe tylko bardzo wrednym jednostkom. Jaki ojciec czułby się niekomfortowo tylko dlatego, że jego własne dzieci mogą osiągnąć tyle co on albo nawet więcej? 

A tak na marginesie - po jaką ciężką cholerę złaził z tego nieba, czy stamtąd On, Stwórca Wszechświata, nie mógł pooglądać sobie jakiejś głupiej wieży i tych ludków (powinien zresztą był WSZYSTKO o nich wiedzieć zawczasu)? Mógł ich też rozpędzić zdalnie. Ha ha ha, dziś byle satelita szpiegowski potrafi ,,z nieba" oglądać nawet pierścionek na pulchnym paluchu biskupa, a bezzałogowy drone może np. roz3,14Rdolić jego pałac w drobny mak.

Dodajmy, że mowa tu nie o byle kim, bo o samym Doskonałym, Miłosiernym, Wszechmogącym Ojcu Niebieskim, kochającym (,,miłującym") wszystkich ludzi przez siebie stworzonych - swoje dzieci! Zgodnie przecież z nauczaniem zawartym w tzw. Katechizmie Kościoła Katolickiego (jednym z największych zbiorów paraintelektualnych, ckliwo-podniosłych bzdur, jakie religijnie zboczony umysł ludzki kiedykolwiek na swoje ośmieszenie i hańbę stworzył):
Ta ojcowska tkliwość Boga może być wyrażona w obrazie macierzyństwa, który jeszcze bardziej uwydatnia immanencję Boga, czyli bliskość między Bogiem i stworzeniem. Język wiary czerpie więc z ludzkiego doświadczenia rodziców, którzy w pewien sposób są dla człowieka pierwszymi przedstawicielami Boga. 
Oczywiście nie jest problemem, iż tysiące lat temu, gdzieś na pustyni Bliskiego Wschodu prymitywni ludzie, wierzący, że ziemia jest płaska, wymyślali bajki ,,wyjaśniające" tajemnicę życia na niej. Problemem jest Kkorporacja zabobonu, która te bajki - wbrew rozumowi - perwersyjnie od wieków utrwala, przede wszystkim przez zaszczepianie ich od najmłodszych lat w umysłach bezbronnych intelektualnie dzieci, by je w efekcie doprowadzić do sacrifium intellectus - aktu rezygnacji z samodzielnego myślenia - i uczynić bezwolnymi w dorosłości. 

Oto sposób, w jaki zbrodniczy saKkrobiznes rozmnaża i hoduje trzodę, na której pasożytuje. Tu i teraz!
Ten PAN
|||||
|||
|
 z pewnością rozumie 
naukowo-teologiczne powody,
dla których Pan
pogonił w cholerę
to budowlane tałatajstwo.
I nadal zresztą to robi 
za pośrednictwem
swojego ziemskiego przedstawicielstwa -
Kkorporacji zabobonu.

                                                                                    

2 komentarze:

  1. Z czym jak z czym, ale akurat z tym wątkiem Kk uporał się "bezboleśnie" twierdząc, że ludzie budując wieżę popełnili grzech pychy i za to zostali ukarani.
    No cóż, za czasów starego testamentu groźba zesłania powodzi i pożaru przez boga, była wystarczająca do wywołania strachu w ludziach. Obecnie wszystko jest określane mianem metafory, a "rozliczenie" ma przyjść po śmierci.
    Znalazłem fajny blog, który wszystko "wyjaśni" niedowiarkom ;)
    http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/
    Polecam lekturę, bo można nabrać motywacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interpretacja Biblii pochodząca od funkcjonariuszy Kkorporacji zabobonu ma taką samą wartość, jaką miałaby pochodząca od Hitlera interpretacja deklaracji praw człowieka czy pochodząca od Ala Copone interpretacja prawa podatkowego. Jezuici natomiast pasują do tego towarzystwa wręcz idealnie, jak przysłowiowa laska do biskupa. Ale to już temat na osobny post...

      Usuń