SPIESZMY SIĘ UCZYĆ LUDZI
TAK SZYBKO GŁUPIEJĄ
KOŁYSKA NAD PRZEPAŚCIĄ
Kołyska buja się nad przepaścią, a zdrowy rozsądek podpowiada nam, że nasze istnienie jest tylko krótkim błyskiem światła pomiędzy dwiema wiecznościami ciemności.
Vladimir Nabokov
***
Każdy racjonalnie myślący człowiek wie, że tak właśnie jest. Mamy tu wspaniałą metaforę, mogącą posłużyć za punkt wyjścia dla zbudowania nowego - na miarę wieku rozumu - podejścia do życia i śmierci, które zastąpiłoby zatęchły średniowieczny zabobon, utrwalany przez oszukańczą doktrynę sutannowych Kkanciarzy i innych przebierańców (tym dziwaczniejszych, im więcej ,,wiedzą") i przerwało zaklęty krąg intelektualnego otępienia. Tutaj też jest potrzebne radykalne przesunięcie paradygmatu. ASAP!
ARE YOU READYTO
DENY REALITY...
Przede wszystkim miejmy nasze dni ostatnie zawsze przed oczyma i zawsze bójmy się wiecznej męki.
św. Pachomiusz
***
Bójcie
się dnia Sądu Ostatecznego, bójcie się piekła; pragnijcie życia
wiecznego z całą żarliwością i zawsze miejcie ewentualność śmierci przed
oczyma.
św. Benedykt
AND
FOR...
[...]
Wyznaję jeden chrzest
Wyznaję jeden chrzest
na odpuszczenie grzechów.
I oczekuję wskrzeszenia umarłych.
I życia wiecznego w przyszłym świecie.
Amen.
"BETTER LIFE"
OR
SIMPLY
ACCEPT REALITY...
Życie
nie ma sensu poza obecną rzeczywistością. Jednak ludzie szukają
pretekstów. Najpierw była reinkarnacja. Potem refabrykacja. Teraz jest
teoria życia po amebach, po śmierci, pomiędzy śmiercią, około śmierci.
Teraz powracasz jako koszula, spodnie. Jeśli Shirley MacLaine powie
jakiemuś błyskotliwemu kolesiowi: ,,istnieje eteryczna planeta, która
leży zaraz obok pewnego sklepu delikatesowego w Etiopii, a jeśli
będziesz chodził do niego dwa razy dziennie, będziesz żył wiecznie", to
ten kutafon uwierzy, bo potrzebuje od kogoś jakiejś odpowiedzi. Ludzie
nazywają ją prawdą, religią; ja nazywam ją obłędem, zaprzeczeniem
śmierci jako zasadniczej prawdy życiowej. ,,Jaki jest sens życia?" jest
głupim pytaniem. Życie po prostu istnieje. Mówisz do siebie ,,nie mogę
zaakceptować tego, że nic nie znaczę, więc muszę znaleźć sens życia,
żeby nie znaczyć tylko tyle, ile wiem, że znaczę". Podświadomie czujesz,
że pieprzysz głupoty. Ja postrzegam życie jako taniec. Czy taniec musi
mieć jakiś sens? Tańczysz, bo lubisz.
Jackie Mason
AND LIVE FULLY...
Trzy
żarliwe uczucia, proste, acz niezwykle silne kierowały moim życiem:
pragnienie miłości, poszukiwanie wiedzy i nieznośny smutek z powodu
cierpienia ludzkości. Te uczucia, jak silny wiatr, popychały mnie to tu,
to tam, chimerycznym kursem, po oceanie udręki, aż po horyzont
rozpaczy.
Przede wszystkim poszukiwałem miłości, bo przynosi uniesienie - uniesienie tak wielkie, że często byłbym poświęcił całą resztę życia w zamian za kilka godzin tej radości. Ponadto poszukiwałem jej dlatego, że uwalnia od samotności - tej okropnej samotności, w której drżąca świadomość spogląda sponad krawędzi świata w zimną, bezdenną czeluść. I wreszcie poszukiwałem jej dlatego, że w związku opartym na miłości widziałem, w mistycznej miniaturce, zapowiedź wizji nieba, którą święci i poeci sobie wyobrażali. Oto czego poszukiwałem i oto co, choć może się to wydawać zbyt piękne w ludzkim życiu, w końcu znalazłem.
Z jednakową namiętnością poszukiwałem wiedzy. Pragnąłem poznać serca ludzi. Pragnąłem się dowiedzieć dlaczego gwiazdy świecą. I pragnąłem pojąć tę pitagorejską moc, dzięki której liczby panują nad ciągłymi zmianami. Odrobinę tego, choć niezbyt wiele, osiągnąłem. Miłość i wiedza, w miarę jak były osiągalne, prowadziły wprost ku niebu.
Jednak smutek zawsze sprowadzał mnie na ziemię. Echa okrzyków bólu rozbrzmiewają w mym sercu. Głodne dzieci, ofiary torturowane przez oprawców, starzy bezradni ludzie - znienawidzony obowiązek ich synów - i cały ogrom samotności, ubóstwa i bólu zamieniają w kpinę to, czym życie ludzkie być powinno. Pragnę umniejszyć zło, ale nie mogę i też cierpię.
Takie było moje życie. Uważałem je za warte przeżycia i z ochotą przeżyłbym je jeszcze raz, gdyby mi taką możliwość dano.
Przede wszystkim poszukiwałem miłości, bo przynosi uniesienie - uniesienie tak wielkie, że często byłbym poświęcił całą resztę życia w zamian za kilka godzin tej radości. Ponadto poszukiwałem jej dlatego, że uwalnia od samotności - tej okropnej samotności, w której drżąca świadomość spogląda sponad krawędzi świata w zimną, bezdenną czeluść. I wreszcie poszukiwałem jej dlatego, że w związku opartym na miłości widziałem, w mistycznej miniaturce, zapowiedź wizji nieba, którą święci i poeci sobie wyobrażali. Oto czego poszukiwałem i oto co, choć może się to wydawać zbyt piękne w ludzkim życiu, w końcu znalazłem.
Z jednakową namiętnością poszukiwałem wiedzy. Pragnąłem poznać serca ludzi. Pragnąłem się dowiedzieć dlaczego gwiazdy świecą. I pragnąłem pojąć tę pitagorejską moc, dzięki której liczby panują nad ciągłymi zmianami. Odrobinę tego, choć niezbyt wiele, osiągnąłem. Miłość i wiedza, w miarę jak były osiągalne, prowadziły wprost ku niebu.
Jednak smutek zawsze sprowadzał mnie na ziemię. Echa okrzyków bólu rozbrzmiewają w mym sercu. Głodne dzieci, ofiary torturowane przez oprawców, starzy bezradni ludzie - znienawidzony obowiązek ich synów - i cały ogrom samotności, ubóstwa i bólu zamieniają w kpinę to, czym życie ludzkie być powinno. Pragnę umniejszyć zło, ale nie mogę i też cierpię.
Takie było moje życie. Uważałem je za warte przeżycia i z ochotą przeżyłbym je jeszcze raz, gdyby mi taką możliwość dano.
Bertrand Russell
THISONLY
LIFE
YOU
HAVE
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz