wtorek, 11 lipca 2017

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 2815

 CO Z TYM MUREM? 

Kontempluję z najwyższym szacunkiem ten akt całego narodu amerykańskiego, który zadeklarował, że jego ustawodawca nie będzie uchwalał żadnych aktów prawnych odnoszących się do ustanawiania religii czy zakazu swobodnego jej praktykowania, wznosząc tym samym mur między państwem a kościołem.
 Thomas Jefferson
***
A w nadwiślańskim sKkansenie, zwłaszcza ostatnio, też coraz wyżej pnie się mur, ale nieco inny, bardzo niepożądany, bo budowany przez orędowników zabobonu na fundamentach, nie lękajmy się tych określeń - demokratycznego, neutralnego światopoglądowo państwa. Zgniata je raczej, zamiast oddzielać. Sorry, takie mamy budownictwo pisdokratyczne.
|||||
|||
|
 
Czy kiedykolwiek runie, runie, runie
i pogrzebie stary świat?
Na razie jest to mało prawdopodobne, 
bo ten świat był,
jest...
i będzie(?)
solidnie podpierany
z każdej strony...
A bydlęta jak klękały,
tak klękają,
ale i czytają...
---
Działanie zaangażowanego tu mechanizmu precyzyjnie i przekonująco wyjaśnia wybitna ekspertka m.in. w dziedzinie logiki* prof. Barbara Stanosz
|||||
|||
|
Rządzących i pretendentów do rządów w państwie wyznaniowym nie musi cechować fanatyczna religijność, muszą oni jednak demonstrować swoje religijne zaangażowanie (jeśli wcześniej było ono słabe lub żadne, doznają tzw. nawróceń). Systematycznie uczestniczą w obrzędach religijnych i chętnie łączą je z uroczystościami państwowymi. Zapewniają wszechobecność symboli religijnych, a zwierzchnikom organizacji wyznaniowej okazują wyjątkowy respekt, wręcz czołobitność.
Barbara Stanosz
---
Skutki społeczne tej [tronu i ołtarza] symbiozy są zawsze podobne, choć, rzecz jasna, nieidentyczne: miewają swoisty koloryt lokalny, a przede wszystkim występują z rozmaitym nasileniem, co każe traktować pojęcie państwa wyznaniowego jako stopniowalne, pozwala zatem określać dane państwo jako mniej lub bardziej wyznaniowe i mówić o procesie nabierania przez nie (lub tracenia) wyznaniowego charakteru.
Barbara Stanosz

 
Fragm. Konstytucji 3 Maja; 1791 r.**
---
W imię Boga Wszechmogącego!
My, Naród Polski,
składając Bożej Opatrzności dziękczynienie za dar niepodległości,
pomni naszych ponad tysiącletnich dziejów
związanych z chrześcijaństwem,
wdzięczni poprzednim pokoleniom
za ich wytrwałą pracę, poświęcenie i ofiary dla Polski,
zrzuciwszy jarzmo obcej przemocy i komunizmu,
zobowiązani do zachowania i umocnienia
niepodległego Państwa Polskiego,
pragnąc Rzeczypospolitej silnej prawdą,
uczciwością i sprawiedliwością,
naszą wolność i odpowiedzialność za los współczesnych
i przyszłych pokoleń Narodu
wyrażamy na kartach tej Konstytucji,
która jest najwyższym prawem dla Rzeczypospolitej.
Preambuła projektowanej konstytucji PiS 
____________________________
* logika - gałąź wiedzy o sposobach poprawnego rozumowania w oparciu o racjonalne argumenty ze świata rzeczywistego; jej zaprzeczeniem jest teologika - ,,nauka" o sposobach rozumowania w oparciu o argumenty z dupy, na których m.in. opierają się  dowody niemożliwych do obalenia twierdzeń wysuwanych przez wszelkie religie (np. Bóg istnieje, bo tak twierdzi Biblia, a Biblia się nie myli, bo napisał ją Bóg... albo: Kkatoeksperta X uważa się za szalonego. Einsteina uważano za szalonego, więc Kkatoekspert X jest Einsteinem itp.).

** Wymienia się ją często jednym tchem z konstytucją Stanów Zjednoczonych z 1787 r. jako drugą na świecie nowoczesną spisaną ustawę zasadniczą. Nowoczesność konstytucji można oceniać np. wg stopnia jej neutralności światopoglądowej. Amerykańska ani razu nie używa słowa ,,bóg" i wznosi wspomniany na wstępie przez prezydenta Jeffersona (jakim politycznym karzełkiem wobec niego wydaje się obecny prezydencik tutejszego Kkraiku) solidny mur między państwem a kościołem. A polska? No comment.
***
Proszę zauważyć, że w USA prezydent Thomas Jefferson jest dzisiaj publicznie cytowany w zasadzie tylko na wiecach i konferencjach ,,ateistycznych oszołomów". Wśród prawomyślnych oszołomów natomiast ojcowie założyciele Stanów Zjednoczonych są przedstawiani jako bogobojni chrześcijanie, którzy na takichże podstawach zbudowali państwo (WTF?!). Ameryka też długo staczała się do kloaki zabobonu, tyle że powoli trend się zmienia. Dziś ok. 20% społeczeństwa (~65 milionów Amerykanów) deklaruje niereligijność, a wśród młodych (,,pokolenie Y2K" - ,,millenialsi") ten odsetek jest znacznie większy (ponad 40%). Ogromna większość, tj. ~94%, członków Amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk nie wierzy w żadne byty nadprzyrodzone. Tymczasem nadwiślański  Kkraj...
właśnie przechodzi czarno-biały okres Kkloaczny albo, jak kto woli - szamboKkrację. Ile potrwa  - 10, 15, 20... 100 lat?
Z drugiej strony ciekawe, że oficjalne statystyki mówią o ok. 88% katolików w społeczeństwie. Oczywiście nawet ta liczba jest grubo zawyżona, bo w większości oparta na zapisach chrztów w nigdy nie weryfikowanych i nieweryfikowalnych księgach parafialnych. Jednak jest ona i symptomatyczna, i optymistyczna, jako że nie stanowi już tych ,,przytłaczających" 99 czy 95 procent z okresu ziemskiego panowania Jotpedwa. Jaki ten odsetek naprawdę jest tylko Herr Duch Św. raczy wiedzieć. Można jednak przypuszczać, że dość cienko idzie trzymanie stada w kupie. Prawdopodobnie realnie tylko ok. 70% (może mniej) społeczeństwa ma umysł w różnym stopniu ,,zareligijniony". Czyżby zbliżał się powoli, ale nieuchronnie walec masy krytycznej rozumu napędzany nowoczesną nauką i techniką (WWW i pochodne), który z zabobonu zrobi... No cóż, wystarczy sobie wyobrazić wesz rozgniecioną między paznokciami powiększoną milion razy.

ARE YOU READY TO...
 
DRIVE IT?
 PODAJ DALEJ! 
                                                   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz