wtorek, 6 września 2016

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 2507

 BLASK 
 MROKU OŚWIATY 

Ci lepiej zorientowani badacze Biblii i teologowie wiedzą doskonale, że Jezus nie był nigdy konkretną, możliwą do określenia osobą, a raczej złożoną postacią wywiedzioną z wielu tradycji bogów-zbawicieli. Wiedzą oni, że nigdy nie było jednej spójnej filozofii, którą można by nazwać chrześcijaństwem i która wywodziłaby się z wczesnych lat naszej ery. Jednakże dzisiejsi teologowie rzadko ośmielają się tę wiedzę jasno i wyraźnie oznajmić publicznie. Dlaczego?

Odpowiedzią są pieniądze. Gdyby odkryto publicznie rzeczywistą prawdę o ,,prawdzie ewangelii", straty finansowe byłyby druzgocące.
Barbara Walker
---
Po okresie panowania Konstantyna I (271-337), gdy tylko Kościół osiągnął polityczną dominację w obrębie Świętego Imperium Rzymskiego, zabrał się za niszczenie bibliotek i szkół, palenie książek i delegalizowanie świeckiej edukacji. Ojcowie Kościoła twierdzili, że Dni Ostatnie są blisko, zatem przyswajanie sobie pogańskiej wiedzy jest jałowe i nikczemne. Wcześniejszych bogów i boginie ogłoszono diabłami i ogromnym wysiłkiem usunięto wszelkie zapisy o nich. Jedynymi ludźmi mającymi prawo do umiejętności czytania i pisania byli księża, a jedynymi książkami religijnymi, które zezwalano czytać był Stary Testament i kilka ewangelii wyselekcjonowanych do kanonu. Czy można w ogóle ogarnąć okropieństwo tego wszystkiego?
Barbara Walker
***

Twierdzenie, że ateista i teista są w tej samej sytuacji, skoro żaden z nich nie potrafi dowieść swojej tezy, dość często bywa wypowiadane. Pomijając przypadki, w których wygłasza się je w złej wierze, licząc na ignorancję słuchaczy, fakt, iż wielu ludzi wyraża takie przekonanie, można wytłumaczyć jedynie lukami w ich wiedzy.

Trudno się temu dziwić w kraju, w którym ze szkoły średniej nikt nie wynosi znajomości elementarnej logiki ani podstaw teorii wiedzy, a i w szkołach wyższych dyscypliny te są albo nieobecne, albo traktowane bardzo marginesowo, wręcz ,,po macoszemu". Wyobrażam sobie, że praktykowany u nas model edukacji - przeładowanej wiadomościami szczegółowymi, a pozbawionej wszelkich wskazówek co do tego, jak odróżniać twierdzenia zasadne od bezpodstawnych - wymyśliłyby dla ludzi demony, gdyby istniały i pragnęły władać naszymi umysłami. 


Agnostycyzm w kwestiach religii deklarują na ogół ateiści, którzy nie chcą być traktowani przez teistów z nieprzejednaną wrogością. Przedstawiając się jako agnostycy są wprawdzie bardziej narażeni na natrętną perswazję i agitację, ale nie grozi im ostracyzm i rozmaite jego przykre konsekwencje życiowe, w tym przeszkody w karierze zawodowej, które w społeczeństwach takich jak nasze często spotykają otwartych ateistów.
Barbara Stanosz
---
Gruntownie wykształcony człowiek wie, że w przypadku twierdzenia egzystencjalnego ciężar dowodu spoczywa na tym, kto je głosi, a nie na tym, kto je odrzuca. Ponieważ nie ma nie tylko dowodu istnienia jakiegokolwiek boga, ale nawet szans, by taki dowód został kiedykolwiek podany (z powodu chronicznej niejasności wszelkich koncepcji boga oraz programowego ignorowania w nich ludzkich władz poznawczych), człowiek ma prawo umieścić bogów, własną nieśmiertelną duszę i duchy swoich przodków razem z wilkołakami, krasnoludkami itd. w miejscu dla nich najbardziej naturalnym: w świecie tworów wyobraźni literackiej. Ateista to ktoś, kto korzysta z tego prawa.
Barbara Stanosz
---
Pytanie, czy katecheza może zastąpić wprowadzenie do filozofii brzmi jak żart. Katecheza służy indoktrynacji religijnej, podczas gdy filozofia ma z założenia rozwijać zdolność samodzielnego, krytycznego myślenia, ukazując wielość możliwych odpowiedzi na pewne trapiące ludzi od wieków pytania, a także wielość różnych, konkurencyjnych wersji tych pytań. Nie każdy rodzaj filozofii spełnia to założenie, ale nawet całkiem kiepska filozofia nie może wyrządzić młodemu umysłowi tak wielkich szkód, jak umiejętna indoktrynacja religijna, paraliżująca wszelki krytycyzm za pomocą przymusu zawierzenia samozwańczym ,,nieomylnym autorytetom".
Barbara Stanosz
***
Na szczęście mamy dziś ,,diabelski wynalazek" - Internet - medium, którego, w przeciwieństwie do zabójczych dla siebie książek, Kkorporacja nie jest w stanie nijak - ani ogniem, ani klątwą - zniszczyć. Jeśli już, to stanie się dokładnie na odwrót, bo nadciągają nieuchronnie Dni Ostatnie zabobonu. Propagowanie zatem i przyswajanie sobie głupkowatych pseudonauk jest faktycznie jałowe i nikczemne. Ta podła organizacja padnie pod naporem niewidzialnych (tak jak jej Bóg) terabajtów skutecznej (w przeciwieństwie do jej Boga) wiedzy rozprzestrzeniającej się z prędkością światła (nie mylić ze światłością). Racjonalny świat wręcz nie może się doczekać upadku ciemnogrodu, któremu nie zapobiegnie ani Lolo Santosubito Ogromny, ani Franio Reformator Ubogi, ani żaden inny samozwańczy ojciec, wuj czy stryj święty... Z prostego powodu: grząski grunt łgarstwa, pazerności, hipokryzji, a nie żadna ,,skała" jest fundamentem Kkorporacji.
Opowiadanie dzieciom pobożnych kłamstw
 jest zwyczajnie formą molestowania.
Daniel Dennett

ARE YOU READY TO...
KOCHAMY DOBREGO BOGA 
Wprowadzenie w życie religijne
Program nauczania religii dzieci
w wieku przedszkolnym

Mimo że, nawet wg samej zaplutej Kkorporacji,
nie ma tu jeszcze mowy o rozumnym podejściu
(ale to akurat jest bardzo OK)...
|||||
|||
|
[...]Dlatego w wychowaniu religijnym dzieci w wieku przedszkolnym (zdecydowanie za późno, powinno się ono zaczynać już w łonie matki, zaraz po spotkaniu plemnika z komórką jajową) ogromne znaczenie ma poprawna interpretacja codziennych doświadczeń dziecka wyrażona językiem prostym, zrozumiałym, pozbawionym zdrobnień i infantylizacji, a jednocześnie poprawnym teologicznie (czyli kompletnie poπRdolonym filozoficznie, matematycznie, logicznie, geologicznie, paleontologicznie, geograficznie, astronomicznie, kosmologicznie, chemicznie, biologicznie, fizjologicznie, seksuologicznie, historycznie, archeologicznie, socjologicznie i wszystko-co-ma-sensologicznie)  Znaczącym (jedynym) celem wychowania (,,wychowania") religijnego dzieci w wieku przedszkolnym jest również (tzn. wyłącznie) wskazywanie (metoda: patrz niżej) na Boga jako Dawcę życia (czyt.: Biorcę megakasy) i Stwórcę świata. (WTF!?)[...]
 
DROWN YOUR KID
IN THIS SHIT?
 
Łatwo sobie wyobrazić
wściekle wrogą reakcję Kkorporacji na wieść,
że MEN (nie obecny, jakiś przyszły!)
zamierza wprowadzić do nauczania
na wszystkich poziomach,
jako przeciwwagę dla nauki religii,
np. przedmiot o nazwie
przysposobienie do krytycznego myślenia
albo
wiedza o życiu w świecie rzeczywistym
(logika, ocena dowodów, wnioskowanie,
krytyczna analiza tekstów,
w tym religijnych,
zadawanie trudnych, 
ale sensownych pytań,
prowadzenie dyskusji itp.)
w wymiarze 564 godzin
w ciągu 12 lat nauki.
 
 PODAJ DALEJ!  

                                           

2 komentarze:

  1. Patrzę ze zgrozą na to co dzieje się w dziedzinie edukacji. "Produkujemy" nierefleksyjną masę, którą łatwo manipulować, bo nie potrafi samodzielnie myśleć, wyciągać wniosków, pytać, wątpić.
    W szkole nie ma czasu na zadawanie pytań przez uczniów. Nie ma czasu na wysłuchanie ich, bo musimy testować, testować, testować...
    A KK zaciera ręce. Owce będą łatwiejsze...
    Post poruszający jak wiele innych na tym blogu. Dziękuję.
    Nauczycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i podzielenie się refleksją. Niestety dokładnie tak działa ten system. Młodzi ludzie po przejściu przezeń nie będą wykształceni, będą zaledwie wyszkoleni, wytresowani, wytrenowani czy co tam jeszcze. Tyle że po tzw. ,,reformie" będzie jeszcze gorzej. Jednak dokładnie taka masa ,,światłych" obywateli jest niezbędna obecnej partii rządzącej do odnowienia populacji swoich wyborców i żywicieli pasożytniczej Kkorporacji zabobonu. Alleluja i do przodu! Zgroza.

      Tymczasem pozdrawiam i życzę powodzenia we wspieraniu, obronie i kształtowaniu niezależnych umysłów. Od tego zależy (może zabrzmi nieco patetycznie, ale taka jest prawda) przyszłość racjonalnego świata.

      Usuń