Apologeci religii często zwracają uwagę na to, że zmiany opinii, które dokonują się w kwestiach naukowych są dowodem braku rzetelności nauki jako sposobu na wiedzę. Wydają się oni osobliwie uradowani wielkimi, prawie rewolucyjnymi zmianami w fundamentalnych koncepcjach fizyki, które mają miejsce w nauce w obecnym pokoleniu. Nawet jeśli domniemana nierzetelność byłaby tak wielka, jak przyjmują (lub większa), pozostaje pytanie: Czy możemy pójść gdzie indziej po wiedzę? Jednak w gruncie rzeczy nie rozumieją oni istoty sprawy. Nauki nie stanowi żadna szczególna tematyka. Stanowi ją metoda, metoda zmiany przekonań na drodze testowanych dociekań.... Metoda naukowa jest przeciwna nie tylko dogmatowi, ale także doktrynie.... Konflikt naukowo-religijny jest w ostatecznym rozrachunku konfliktem pomiędzy oddaniem się tej metodzie a przywiązaniem do choćby minimum niesprawdzalnej wiary tak z góry ustalonego, że nigdy nie można go zmodyfikować.
John Dewey
---
Anonimowy 28 grudnia 2011 17:30
Polecam zastanowić się na słowami "wiedzieć" i "wierzyć".
Po drugie cechą inteligencji jest analiza nie tylko argumentów "za", ale też "przeciw", więc tym wpisem sprawię, że Twój blog będzie reprezentował wyższy poziom, bo nie jednostronny, ograniczony, nie przyjmujący drugiego punktu widzenia:
Kapitalnie różnice między nauką a wiarą ujął Willim Bragg - laureat Nagrody Nobla, twórca metody rengenograficznej służącej do rozszyfrowywania struktury DNA i białek:
"Czasem ludzie zadają sobie pytanie, czy wiara i nauka nie są sobie przeciwstawne. Są, tak jak mój kciuk i pozostałe palce dłoni. Taka przeciwstawność jest niezbędna do uchywcenia czegokolwiek!"
Werner Karl Heisenberg – współtwórca mechaniki kwantowej, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki – powiedział: „Pierwszy łyk ze szklanki nauk przyrodniczych zrobi z ciebie ateistę, zaś na dnie tej szklany czeka na ciebie Bóg.”. Wtóruje mu wspomniany przeze mnie wcześniej mikrobiolog L. Pasteur: „Trochę wiedzy oddala od Boga, dużo – sprowadza do Niego z powrotem.”
"Między Bogiem a naukami przyrodniczymi nie znajdujemy żadnej sprzeczności. Nie wykluczają się, jak dzisiaj niektórzy wierzą i czego się obawiają, lecz uzupełniają się i warunkują wzajemnie" - MAX PLANCK (1858-1947), fizyk, twórca teorii kwantów, laureat Nagrody Nobla.
Po drugie cechą inteligencji jest analiza nie tylko argumentów "za", ale też "przeciw", więc tym wpisem sprawię, że Twój blog będzie reprezentował wyższy poziom, bo nie jednostronny, ograniczony, nie przyjmujący drugiego punktu widzenia:
Kapitalnie różnice między nauką a wiarą ujął Willim Bragg - laureat Nagrody Nobla, twórca metody rengenograficznej służącej do rozszyfrowywania struktury DNA i białek:
"Czasem ludzie zadają sobie pytanie, czy wiara i nauka nie są sobie przeciwstawne. Są, tak jak mój kciuk i pozostałe palce dłoni. Taka przeciwstawność jest niezbędna do uchywcenia czegokolwiek!"
Werner Karl Heisenberg – współtwórca mechaniki kwantowej, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki – powiedział: „Pierwszy łyk ze szklanki nauk przyrodniczych zrobi z ciebie ateistę, zaś na dnie tej szklany czeka na ciebie Bóg.”. Wtóruje mu wspomniany przeze mnie wcześniej mikrobiolog L. Pasteur: „Trochę wiedzy oddala od Boga, dużo – sprowadza do Niego z powrotem.”
"Między Bogiem a naukami przyrodniczymi nie znajdujemy żadnej sprzeczności. Nie wykluczają się, jak dzisiaj niektórzy wierzą i czego się obawiają, lecz uzupełniają się i warunkują wzajemnie" - MAX PLANCK (1858-1947), fizyk, twórca teorii kwantów, laureat Nagrody Nobla.
dr Val D. Mar 28 grudnia 2011 20:41
@Anonimowy
- Czasami warto zastanowić się nad słowami ,,fakt" i ,,wymysł" i nad
tym, co do każdej kategorii zaliczamy. Takie ćwiczenie jest wartościowe
tak w przypadku zwykłych zjadaczy chleba, jak i naukowców (w tym
noblistów). Zresztą obszerna wiedza fachowa w jakiejś dziedzinie nauki
czy nawet nagroda Nobla nie są automatycznymi przepustkami do prawdy w
KAŻDEJ dziedzinie.
P.S.
,,Bóg" w rozumieniu cytowanych naukowców może oznaczać bardzo wiele rzeczy...
P.S.
,,Bóg" w rozumieniu cytowanych naukowców może oznaczać bardzo wiele rzeczy...
Anonimowy 28 grudnia 2011 23:39
Widzę,
że chyba nie zrozumiałeś wypowiedzi cytowanych noblistów. Im nie chodzi
o to, żeby zrównać wiedzę i wiarę. Im chodzi o to, że te dwie
nieodłączne sfery ludzkiego życia się UZUPEŁNIAJĄ i tworzą pełnię
człowieczeństwa.
Ludzie od zawsze funkcjonowali na dwóch płaszczyznach: materialnej rzeczywistości oraz wiary, czegoś niepotwierdzonego. Ateista odrzucając płaszczyznę wiary staje się człowiekiem ograniczonym. Jak mawiał Goethe: Człowiek bez wiary jest tylko pół człowiekiem.
Napisałeś: "Czasami warto zastanowić się nad słowami ,,fakt" i ,,wymysł" i nad tym, co do każdej kategorii zaliczamy."
- Fakty i wymysły to nie wszystko. Wyobraź sobie parę biorącą ślub. Czy mają pewność, że dochowają wierności? Nie. To ich założenie nie jest ani faktem, ani wymysłem. To jakiś rodzaj wiary.
Szacuje się, że na Ziemi mamy ok. 15% ateistów. Cała reszta w coś wierzy. Człowiek od wieków miał w sobie poczucie, że istnieje coś więcej, np. Bóg czy życie po śmierci. Człowiek ma poczucie, że istnieje DOSKONAŁOŚĆ, zwierzęta tego nie mają. Więc pytanie: czy to przeczucie człowieka to też wynik losowania ewolucji? A jeśli tak - to w jakim celu człowiek je ma? :) Rozumiesz?
Podsumujmy to krótkim rozumowaniem:
Przesłanki: Człowiek jest świadomy, że jego umysł nie jest w stanie ogarnąć wszystkiego, co istnieje, mimo to, wie, że jednak to, co niepoznane istnieje. Co więcej zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie wykorzystać w pełni swojego rozumu. Wniosek:
a) człowiek został w pewny sensie "wyodrębniony" ze świata, nie jest jego integralną częścią
b) rozum został nam w jakiś sposób dany – od Boga (w oparciu o „Wyznania” św. Augustyna).
PS Specjalnie podałem wypowiedzi noblistów-katolików.
Ludzie od zawsze funkcjonowali na dwóch płaszczyznach: materialnej rzeczywistości oraz wiary, czegoś niepotwierdzonego. Ateista odrzucając płaszczyznę wiary staje się człowiekiem ograniczonym. Jak mawiał Goethe: Człowiek bez wiary jest tylko pół człowiekiem.
Napisałeś: "Czasami warto zastanowić się nad słowami ,,fakt" i ,,wymysł" i nad tym, co do każdej kategorii zaliczamy."
- Fakty i wymysły to nie wszystko. Wyobraź sobie parę biorącą ślub. Czy mają pewność, że dochowają wierności? Nie. To ich założenie nie jest ani faktem, ani wymysłem. To jakiś rodzaj wiary.
Szacuje się, że na Ziemi mamy ok. 15% ateistów. Cała reszta w coś wierzy. Człowiek od wieków miał w sobie poczucie, że istnieje coś więcej, np. Bóg czy życie po śmierci. Człowiek ma poczucie, że istnieje DOSKONAŁOŚĆ, zwierzęta tego nie mają. Więc pytanie: czy to przeczucie człowieka to też wynik losowania ewolucji? A jeśli tak - to w jakim celu człowiek je ma? :) Rozumiesz?
Podsumujmy to krótkim rozumowaniem:
Przesłanki: Człowiek jest świadomy, że jego umysł nie jest w stanie ogarnąć wszystkiego, co istnieje, mimo to, wie, że jednak to, co niepoznane istnieje. Co więcej zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie wykorzystać w pełni swojego rozumu. Wniosek:
a) człowiek został w pewny sensie "wyodrębniony" ze świata, nie jest jego integralną częścią
b) rozum został nam w jakiś sposób dany – od Boga (w oparciu o „Wyznania” św. Augustyna).
PS Specjalnie podałem wypowiedzi noblistów-katolików.
dr Val D. Mar 29 grudnia 2011 00:09
15% ateistów to ponad miliard ludzi, czyli tylu, ilu np. jest katolików albo muzułmanów i więcej niż buddystów! Dobra nowina.
Siostra Sabrina 29 grudnia 2011 10:52
Doskonałością
(niektórzy nazywają to Bogiem) jest NATURA i nie jest to kwestia wiary
tylko fakt, a z tym się nie dyskutuje. Człowiek z wiarą w Boga w pojęciu
powszechnym, czyli wiara w istotę istniejącą gdzieś tam, dobrą (ha ha
ha...), która stworzyła człowieka na swoje podobieństwo itd., a więc
taki człowiek nigdy nie będzie WOLNY, bo ten jego Bóg go zawsze będzie
ograniczał. Samodzielne, niezależne myślenie, to jest to do czego można
dojść. Trzeba do tego ODWAGI. Szanowny anonimowy - wszystko przed tobą.
Nie będzie to łatwe - zapewniam, ale możliwe. Więc POMYŚL samodzielnie,
nie bój się, myślenie nie boli. Każdy urodził się ateistą! I ty możesz
powrócić do tego stanu!
Anonimowy 29 grudnia 2011 22:08
@Support Wladiego, czyli Siostra Sabrina:
"Doskonałością (niektórzy nazywają to Bogiem) jest NATURA i nie jest to kwestia wiary tylko fakt, a z tym się nie dyskutuje."
Kolejny dogmat. Spróbuj mi to udowodnić, że coś takiego jak natura w ogóle istnieje. Bo ja dostrzegam tylko procesy, np. biologiczne, chemiczne itd. Z tym się nie dyskutuje, bo codziennie się przekonujemy, że one zachodzą.
"Samodzielne, niezależne myślenie, to jest to do czego można dojść. Trzeba do tego ODWAGI."
Moja droga! Na razie to nie ja mam tu problemy z myśleniem co już Ci wykazałem w przypadku dogmatu o naturze, a zaraz zobaczysz więcej.
Bóg ogranicza? Bóg daje wolność :)
Ot, prosty przykład: masturbacja. Obecna, ateistyczna kultura aż kipi od seksu, co jest niezgodne z nauką katolicką. Ludzie krzyczą: uwolnij się od ciemnoty religijnej i chwytaj dzień :) No więc zaczyna się masturbacja. Jedna - jest spoko, więc druga. I tak mijają miesiące. I nagle okazuje się, że musisz to robić, musisz się masturbować, bo nie możesz przestać. Dochodzi do tego pornografia, bo bodźcie dla mózgu muszą być coraz mocniejsze. Ciężko Ci inaczej patrzeć na kobiety, niż tylko jak na przedmiot służący do rozładowania napięcia seksualnego. Nagle się budzisz i okazuje się, że kiedyś nie czułaś potrzeby robienia tego. Teraz nie możesz bez tego żyć. Z każdym grzechem jest tak samo: od kłamstwa zaczynając po narkomanii kończąc. Widzisz, prawdziwa wolność to coś o wiele piękniejszego niż róbta co chceta. Tak robią zwierzęta, one nie powściągają swoich popędów. A my ludzie - wręcz przeciwnie - dzięki temu zbudowaliśmy taką cywilizację. To nie przypadek, że najpotężniejsza cywilizacja tego świata ma fundament chrześcijański.
Także jak widzisz człowiek zdany sam na siebie błądzi. Wiele mu się wydaje, tylko czy to jest prawda. Sami jesteśmy tak mylni, tak słabi, tak nie wiele trzeba i już nas nie ma. Tylko Pan Bóg który jest doskonały i kocha może zaproponować Ci drogę, która choć wymaga wysiłku, to jednak nie powoduje, że się poharatasz.
@Waldi:
Czasem lepiej nic nie napisać, jeśli już się nie ma argumentów :) To moja dobra rada. Nie chcę robić wykładu z matematyki, ale zdajesz sobie chyba sprawę, że 15% to mniejszość. Poza tym podałem złe dane. Jak podaje ciocia Wikipedia: "Dziś około 2,3% ludności świata określa siebie jako ateistów, podczas gdy kolejne 11,9% opisuje się jako nonteistów". Cieszę się, że pozostała część mojego wpisu jest dla wszystkich jasna. Ciekawe dyskusje tu wychodzą.
"Doskonałością (niektórzy nazywają to Bogiem) jest NATURA i nie jest to kwestia wiary tylko fakt, a z tym się nie dyskutuje."
Kolejny dogmat. Spróbuj mi to udowodnić, że coś takiego jak natura w ogóle istnieje. Bo ja dostrzegam tylko procesy, np. biologiczne, chemiczne itd. Z tym się nie dyskutuje, bo codziennie się przekonujemy, że one zachodzą.
"Samodzielne, niezależne myślenie, to jest to do czego można dojść. Trzeba do tego ODWAGI."
Moja droga! Na razie to nie ja mam tu problemy z myśleniem co już Ci wykazałem w przypadku dogmatu o naturze, a zaraz zobaczysz więcej.
Bóg ogranicza? Bóg daje wolność :)
Ot, prosty przykład: masturbacja. Obecna, ateistyczna kultura aż kipi od seksu, co jest niezgodne z nauką katolicką. Ludzie krzyczą: uwolnij się od ciemnoty religijnej i chwytaj dzień :) No więc zaczyna się masturbacja. Jedna - jest spoko, więc druga. I tak mijają miesiące. I nagle okazuje się, że musisz to robić, musisz się masturbować, bo nie możesz przestać. Dochodzi do tego pornografia, bo bodźcie dla mózgu muszą być coraz mocniejsze. Ciężko Ci inaczej patrzeć na kobiety, niż tylko jak na przedmiot służący do rozładowania napięcia seksualnego. Nagle się budzisz i okazuje się, że kiedyś nie czułaś potrzeby robienia tego. Teraz nie możesz bez tego żyć. Z każdym grzechem jest tak samo: od kłamstwa zaczynając po narkomanii kończąc. Widzisz, prawdziwa wolność to coś o wiele piękniejszego niż róbta co chceta. Tak robią zwierzęta, one nie powściągają swoich popędów. A my ludzie - wręcz przeciwnie - dzięki temu zbudowaliśmy taką cywilizację. To nie przypadek, że najpotężniejsza cywilizacja tego świata ma fundament chrześcijański.
Także jak widzisz człowiek zdany sam na siebie błądzi. Wiele mu się wydaje, tylko czy to jest prawda. Sami jesteśmy tak mylni, tak słabi, tak nie wiele trzeba i już nas nie ma. Tylko Pan Bóg który jest doskonały i kocha może zaproponować Ci drogę, która choć wymaga wysiłku, to jednak nie powoduje, że się poharatasz.
@Waldi:
Czasem lepiej nic nie napisać, jeśli już się nie ma argumentów :) To moja dobra rada. Nie chcę robić wykładu z matematyki, ale zdajesz sobie chyba sprawę, że 15% to mniejszość. Poza tym podałem złe dane. Jak podaje ciocia Wikipedia: "Dziś około 2,3% ludności świata określa siebie jako ateistów, podczas gdy kolejne 11,9% opisuje się jako nonteistów". Cieszę się, że pozostała część mojego wpisu jest dla wszystkich jasna. Ciekawe dyskusje tu wychodzą.
Siostra Sabrina 29 grudnia 2011 22:55
Hej,
Anonimie, czy tobie trzeba udowadniać to, że wielbłąd ma garb? (to a
propos natury). A z grzechem to u ciebie jest tak: grzeszysz,
wymiotujesz (tzn. wyspowiadasz się), pokutujesz i możesz dalej swawolić.
Cóż za wygodna sytuacja. A taki ateista? hm... nabroił i żeby mieć
czyste sumienie to musi prosić o wybaczenie tego kogo skrzywdził. To już
trudniejsze zadanie. Nie ma to jak być katolikiem, albo innym ...ninem.
A jeszcze skoro już jestem supportem dr. VdM (chyba jego/ją miałeś na
myśli) to w tajemnicy ci powiem, że "non" oznacza nie, czyli możesz
wrzucić do jednego wora ateistów i nonteistów i wysłać ich razem do
diabła!
Z ateistycznym blogosławieństwem!
Z ateistycznym blogosławieństwem!
Anonimowy 29 grudnia 2011 23:10
@Sabriono!:
Jesteś ateistką, więc o Spowiedzi nie masz zielonego pojęcia. A mimo to się wypowiadasz na jej temat. Otóż zasmucę Cię - nie pozjadałaś wszystkich rozmów, a to, że coś sobie wmówiłaś, nie znaczy że tak jest w rzeczywistości.
Spowiedź którą opisałaś, jest nie ważna. To oczywiste, że alkoholik rzucający picie nie pokona swojego nałogu w jeden dzień. Ale spowiedź z nadzieją, że jutro znów sobie nagrzeszę jest nieważna bo tak mówią WARUNKI SPOWIEDZI. Bo drugie po co się spowiadać, skoro chcemy grzeszyć? Bez sensu :)
"A taki ateista? hm... nabroił i żeby mieć czyste sumienie to musi prosić o wybaczenie tego kogo skrzywdził."
Widzisz - kolejnym warunkiem Spowiedzi, a jest ich pięć, jest zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu, jeśli jest to możliwe :)
Co do "non" - polemizujesz z Wikipedią i tam Ciebie odsyłam. Rozumiem co znaczy to słowo, dlatego podałem dwie liczby. Zsumuj je sobie, wyjdzie poniżej 15%.
Podsumowując: wszystkie argumenty jakich użyłaś dotąd to bzdury, które przegrywają w konfrontacji z rzeczywistością. Jeszcze coś?
Jesteś ateistką, więc o Spowiedzi nie masz zielonego pojęcia. A mimo to się wypowiadasz na jej temat. Otóż zasmucę Cię - nie pozjadałaś wszystkich rozmów, a to, że coś sobie wmówiłaś, nie znaczy że tak jest w rzeczywistości.
Spowiedź którą opisałaś, jest nie ważna. To oczywiste, że alkoholik rzucający picie nie pokona swojego nałogu w jeden dzień. Ale spowiedź z nadzieją, że jutro znów sobie nagrzeszę jest nieważna bo tak mówią WARUNKI SPOWIEDZI. Bo drugie po co się spowiadać, skoro chcemy grzeszyć? Bez sensu :)
"A taki ateista? hm... nabroił i żeby mieć czyste sumienie to musi prosić o wybaczenie tego kogo skrzywdził."
Widzisz - kolejnym warunkiem Spowiedzi, a jest ich pięć, jest zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu, jeśli jest to możliwe :)
Co do "non" - polemizujesz z Wikipedią i tam Ciebie odsyłam. Rozumiem co znaczy to słowo, dlatego podałem dwie liczby. Zsumuj je sobie, wyjdzie poniżej 15%.
Podsumowując: wszystkie argumenty jakich użyłaś dotąd to bzdury, które przegrywają w konfrontacji z rzeczywistością. Jeszcze coś?
Anonimowy 29 grudnia 2011 23:14
Sabrino: A co do natury - udowodnij mi, że jest doskonała, bo o tym mówi Twój dogmat. O to Ciebie prosiłem.
Ja widzę, że wielbłąd ma garb. Widzę wielbłąda i padający deszcz. Wiem o rozmnażaniu się bakterii. To wszystko nazywamy światem przyrody.
Wiec czym jest ta natura? Może Matką Naturą? :D :D :D Udowodnij mi że ona istnieje i że jest doskonała. Powiedz skąd się wzięła i dlaczego? :D :D :D Pokaż cel, bo przecież wszystko w przyrodzie ma swój cel :D :D :D
Ja widzę, że wielbłąd ma garb. Widzę wielbłąda i padający deszcz. Wiem o rozmnażaniu się bakterii. To wszystko nazywamy światem przyrody.
Wiec czym jest ta natura? Może Matką Naturą? :D :D :D Udowodnij mi że ona istnieje i że jest doskonała. Powiedz skąd się wzięła i dlaczego? :D :D :D Pokaż cel, bo przecież wszystko w przyrodzie ma swój cel :D :D :D
Ra 30 grudnia 2011 08:26
Nie
rozumiem bitwy o słowo - naura - . Natura jest to określenie, w wielkim
uproszczeniu, obiektywnej (materialnej) rzeczywistości,w
przeciwieństwie do społeczeństwa i kultury. Tak, jest to określenie, tak
samo jak 'Bóg' jest określeniem istoty nadprzyrodzonej, której
istnienie postuluje większość religii.
Natomiast co do tych 15 %.
W PL ponoć 90% ludzi jest katolikami. Jako katolika wpisuje się każdą osobę ochrzczoną a jak wiadomo w zastraszającej większości na to czy zostaniemy ochrzczeni nie mamy najmniejszego wpływu. Np ja, osoba która z katolicyzmem nie chce mieć nic wspólnego też jestem wpisywana w poczet katolików z racji faktu ochrzczenia ( dziękuję mamo! dziękuje tato ! :/) i dzięki miłościwie panującemu nam Benedyktowi od kwietnia 2010 roku nie mogę już oficjalnie z tego kościoła wystąpić. W PL wielu oj więcej niż się Wam wydaje jest takich osób jak ja, które z wiarą katolicką nie mają nic wspólnego a figurują w statystykach. Po za tym ile ludzi uczęszczających do kościoła nie przystępuje do komunii świętej czy do innych sakramentów. Nie ma czegoś takiego jak 'wierzący nie praktykujący'. To 90% jest mocno, naprawdę MOCNO przesadzonym wynikiem. Natomiast co do statystyk światowych. Ile nas jest teraz na ziemi 7 miliardów ? Chyba oczywistą oczywistością jest to iż nie da się przepytać, każdej osoby na świecie jakiego jest wyznania i czy w ogóle coś wyznaje. Statystyka zakłada coś takiego jak próba reprezentatywna, która w założeniu badacza, zachowuje strukturę wyróżnionych cech populacji przy założonym poziomie istotności. Daruje sobie wykład o rozkładzie parametrów i poziomach ufności, bo za długo i za nudno, ale fakt jest taki iż świat na którym żyjemy jest tak zróżnicowany pod wszelkimi możliwymi kątami iż nie da się sprawić aby wszelkie próby danych populacji były reprezentatywne, ba nie da się nawet wybrać próby z wszystkich populacji, więc wszystkie wyniki szacunkowe są mocno hmmm 'szacunkowe'.
Natomiast co do tych 15 %.
W PL ponoć 90% ludzi jest katolikami. Jako katolika wpisuje się każdą osobę ochrzczoną a jak wiadomo w zastraszającej większości na to czy zostaniemy ochrzczeni nie mamy najmniejszego wpływu. Np ja, osoba która z katolicyzmem nie chce mieć nic wspólnego też jestem wpisywana w poczet katolików z racji faktu ochrzczenia ( dziękuję mamo! dziękuje tato ! :/) i dzięki miłościwie panującemu nam Benedyktowi od kwietnia 2010 roku nie mogę już oficjalnie z tego kościoła wystąpić. W PL wielu oj więcej niż się Wam wydaje jest takich osób jak ja, które z wiarą katolicką nie mają nic wspólnego a figurują w statystykach. Po za tym ile ludzi uczęszczających do kościoła nie przystępuje do komunii świętej czy do innych sakramentów. Nie ma czegoś takiego jak 'wierzący nie praktykujący'. To 90% jest mocno, naprawdę MOCNO przesadzonym wynikiem. Natomiast co do statystyk światowych. Ile nas jest teraz na ziemi 7 miliardów ? Chyba oczywistą oczywistością jest to iż nie da się przepytać, każdej osoby na świecie jakiego jest wyznania i czy w ogóle coś wyznaje. Statystyka zakłada coś takiego jak próba reprezentatywna, która w założeniu badacza, zachowuje strukturę wyróżnionych cech populacji przy założonym poziomie istotności. Daruje sobie wykład o rozkładzie parametrów i poziomach ufności, bo za długo i za nudno, ale fakt jest taki iż świat na którym żyjemy jest tak zróżnicowany pod wszelkimi możliwymi kątami iż nie da się sprawić aby wszelkie próby danych populacji były reprezentatywne, ba nie da się nawet wybrać próby z wszystkich populacji, więc wszystkie wyniki szacunkowe są mocno hmmm 'szacunkowe'.
Dama Kier 30 grudnia 2011 22:10
Anonimowy,
a Ty dalej nie rozumiesz różnicy między wierzyć a wiedzieć? Tutaj
próbujesz to pojąć, publicznie ujawniając myśli? Przydałoby się
poszerzyć horyzont, gdy coś interpretujesz spójrz na całość a nie kilka
słów wyrwanych z kontekstu. Ludzi, których wypowiedzi starasz się
"zagiąć" nie dogonisz nawet gdybyś dostałbyś szansę nadrabiania w 10
kolejnych wcieleniach. Miło że posługujesz się cytatami:) To urocze,
szkoda że dalej widzisz tego swojego Boga, ja widzę coś ciekawszego w
owych cytatach, już z resztą napisałam w innym komentarzu co...szukaj
Azor szukaj! Na pewno się dogrzebiesz. Goły Ateizm to etap przejściowy,
ty nie chcesz przezeń przejść, Twój wybór, jesteś kaleką z kciukami ale
bez reszty palców- szczerze współczuję.
Anonimowy 30 grudnia 2011 22:29
@Ra:
Właśnie polemizujesz z Wikipedią oraz z ich metodą robienia statystyk. W
myśl zasady "jeśli fakty są przeciwko nam, tym gorzej dla faktów".
Bzdur które napisałaś nie czytam, bo są one rozpaczliwą próbą
udowadniania że czarne jest białe. To co piszesz to Twoje własne mity.
Ra, pozwól, że pokaże Ci jaka jest rzeczywistość.
1) W dwie niedziele w ciągu roku kalendarzowego odbywa się liczenie wiernych w Kościołach: tych którzy uczestniczą we Mszy św. oraz tych, którzy przyjmują Komunię św. Wyniki zbiera Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego SAC. Już rozumiesz?
2) Nie wiem skąd te 90% katolików w Polsce i nie wiem czemu o tym piszesz. Ja podałem całkowitą liczbę ateistów na świecie. Jeśli uważasz, że jest inaczej - wykaż to :D powodzenia
A jeśli nie ufasz ekspertom, naukowcom itd. którzy robią takie badania to dlaczego ufasz im w innych kwestiach? Przecież nie jesteś w stanie zweryfikować wszystkich badań naukowych? :D
TAKŻE PODSUMOWUJĄC, ZDANIE
PL wielu oj więcej niż się Wam wydaje jest takich osób jak ja, które z wiarą katolicką nie mają nic wspólnego a figurują w statystykach.
JEST TWOIM MITEM, TAK JAK SETKI INNYCH BZDUR, KTÓRE WYPISUJESZ NA BLOGACH. DZIEJE SIĘ TAK DLATEGO, ŻE WSZYSTKO ZBUDOWANE JEST NA JEDNYM KŁAMSTWIE - BOGA NIE MA :) TY GO CZUJESZ, STĄD TEN NIEPOKÓJ I TA NIENAWIŚĆ. GDYBYŚ NAPRAWDĘ WIERZYŁA, ŻE BOGA NIE MA, NIE WYSILAŁABYŚ SIĘ TAK BARDZO NA PISANIE TAKICH "ZWIERZEŃ", BO NAPRAWDĘ WIEDZIAŁABYŚ, ŻE NIE MASZ O CZYM PISAĆ. UMIAŁA BYŚ ZAAKCEPTOWAĆ, ŻE MILIARDY LUDZI PO PROSTU CHCE WIERZYĆ W BOGA I MA DO TEGO PRAWO. ALE TY TEGO NIE ROZUMIESZ, BO NIENAWIŚĆ NA TO NIE POZWALA.
1) W dwie niedziele w ciągu roku kalendarzowego odbywa się liczenie wiernych w Kościołach: tych którzy uczestniczą we Mszy św. oraz tych, którzy przyjmują Komunię św. Wyniki zbiera Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego SAC. Już rozumiesz?
2) Nie wiem skąd te 90% katolików w Polsce i nie wiem czemu o tym piszesz. Ja podałem całkowitą liczbę ateistów na świecie. Jeśli uważasz, że jest inaczej - wykaż to :D powodzenia
A jeśli nie ufasz ekspertom, naukowcom itd. którzy robią takie badania to dlaczego ufasz im w innych kwestiach? Przecież nie jesteś w stanie zweryfikować wszystkich badań naukowych? :D
TAKŻE PODSUMOWUJĄC, ZDANIE
PL wielu oj więcej niż się Wam wydaje jest takich osób jak ja, które z wiarą katolicką nie mają nic wspólnego a figurują w statystykach.
JEST TWOIM MITEM, TAK JAK SETKI INNYCH BZDUR, KTÓRE WYPISUJESZ NA BLOGACH. DZIEJE SIĘ TAK DLATEGO, ŻE WSZYSTKO ZBUDOWANE JEST NA JEDNYM KŁAMSTWIE - BOGA NIE MA :) TY GO CZUJESZ, STĄD TEN NIEPOKÓJ I TA NIENAWIŚĆ. GDYBYŚ NAPRAWDĘ WIERZYŁA, ŻE BOGA NIE MA, NIE WYSILAŁABYŚ SIĘ TAK BARDZO NA PISANIE TAKICH "ZWIERZEŃ", BO NAPRAWDĘ WIEDZIAŁABYŚ, ŻE NIE MASZ O CZYM PISAĆ. UMIAŁA BYŚ ZAAKCEPTOWAĆ, ŻE MILIARDY LUDZI PO PROSTU CHCE WIERZYĆ W BOGA I MA DO TEGO PRAWO. ALE TY TEGO NIE ROZUMIESZ, BO NIENAWIŚĆ NA TO NIE POZWALA.
Ra 31 grudnia 2011 08:52
Anonimowy
po pierwsze - statystyką zajmuje się każdego dnia w pracy i wiem na
jakich zasadach ona działa. Po drugie anonimowy chyba nie zdajesz sobie
sprawy ilu 'wierzących niepraktykujących pojawia się w kościele'...
wiesz ja też swego czasu chodziłam do kościoła, bo moja babcia jest
wierzącą osobą ale już w mocno podeszłym wieku i sama by tam nie doszła.
Może zadaj sobie pytanie kim jest katolik, co ? Bo jeśli wrzucasz do
jednego wora ludzi chodzących do kościoła bo mama tak każe, ludzi
chodzących do kościoła bo tradycja tak każe, ale po za uczestniczeniem
we mszy nie mających pojęcia o wierze i jej zasadach. Ludzi którzy
przyjmują sakramenty ale nie do końca je pojmują bo np spowiadają się
ale nie żałują, uprawiają sex przed ślubem, żyją w konkubinacie a i
wiesz geje też, czasem chodzą do kościoła. I Ci wszyscy ludzie są
liczeni, tak? No chyba, że ksiądz przed policzeniem wypytuje każdego z
całej historii jego życia i liczy go wtedy kiedy 'nadaje się na
katolika' przy założeniu, że usłyszy prawdę. Bo jeśli ci wszyscy ludzie
są liczeni nie zależnie od ich podejścia do wiary, to po co w ogolę
stosować jakieś zasady? Tylko wtedy chyba religia, sakramenty, kodeks
prawa kanonicznego, przykazania - to wszystko nie miałoby sensu.
"JEST TWOIM MITEM, TAK JAK SETKI INNYCH BZDUR, KTÓRE WYPISUJESZ NA BLOGACH." Widzę, że spotkałam swojego fana. Miło mi :*
"TY GO CZUJESZ, STĄD TEN NIEPOKÓJ I TA NIENAWIŚĆ. GDYBYŚ NAPRAWDĘ WIERZYŁA, ŻE BOGA NIE MA, NIE WYSILAŁABYŚ SIĘ TAK BARDZO NA PISANIE TAKICH "ZWIERZEŃ", " Chyba napiszę do Komittu Noblowskiego, o przyznanie Ci nagrody w dziedzinie czytania w cudzych myślach.
"BO NAPRAWDĘ WIEDZIAŁABYŚ, ŻE NIE MASZ O CZYM PISAĆ. UMIAŁA BYŚ ZAAKCEPTOWAĆ, ŻE MILIARDY LUDZI PO PROSTU CHCE WIERZYĆ W BOGA I MA DO TEGO PRAWO. ALE TY TEGO NIE ROZUMIESZ, BO NIENAWIŚĆ NA TO NIE POZWALA. " Widzisz anonimowy, każdy ma prawo do swojego zdania i Ty i ja i każdy inny. I tak samo jak katolicy mogą mieć swoje blogi na których dzielą się swoimi przemyśleniami tak i ja mogę je mieć i dzielić się tym co myślę. Anonimowy a może gdyby ci wszyscy katolicy naprawdę wierzyli w swojego Boga nie potrzebowali by pisać o tym i proować przekonywać innych do swojego zdania ( tak w tym również Ty) bo wiedzieli by, że skoro Bóg jest to w końcu każdy go znajdzie, bez niczyjej pomocy. Trochę trąca hipokryzją koniec Twojego postu. Może nie jesteś człowiekiem tak wielkiej wiary jak Ci się to wydaje? Może przekonując do czegoś innych próbujesz sam do czegoś przekonać siebie?
Nienawiść? Anonimowy to nie ja zwę siebie katolikiem i rzucałam w paradę gejów kamieniami. To nie ja, zwąc się katolikiem obrzucałam wyzwiskami dziennikarzy tvn na Krakowskim Przedmieściu. To nie ja wrzaskami o Bogu i źle wcielonym maltretowałam 9letnią zgwałconą dziewczynkę za to iż chciała dokonać aborcji.
I po co ten caps lock - już tracisz panowanie nad sobą, anonimowy ja dopiero zaczęłam z Tobą rozmawiać, wyhamuj.
"JEST TWOIM MITEM, TAK JAK SETKI INNYCH BZDUR, KTÓRE WYPISUJESZ NA BLOGACH." Widzę, że spotkałam swojego fana. Miło mi :*
"TY GO CZUJESZ, STĄD TEN NIEPOKÓJ I TA NIENAWIŚĆ. GDYBYŚ NAPRAWDĘ WIERZYŁA, ŻE BOGA NIE MA, NIE WYSILAŁABYŚ SIĘ TAK BARDZO NA PISANIE TAKICH "ZWIERZEŃ", " Chyba napiszę do Komittu Noblowskiego, o przyznanie Ci nagrody w dziedzinie czytania w cudzych myślach.
"BO NAPRAWDĘ WIEDZIAŁABYŚ, ŻE NIE MASZ O CZYM PISAĆ. UMIAŁA BYŚ ZAAKCEPTOWAĆ, ŻE MILIARDY LUDZI PO PROSTU CHCE WIERZYĆ W BOGA I MA DO TEGO PRAWO. ALE TY TEGO NIE ROZUMIESZ, BO NIENAWIŚĆ NA TO NIE POZWALA. " Widzisz anonimowy, każdy ma prawo do swojego zdania i Ty i ja i każdy inny. I tak samo jak katolicy mogą mieć swoje blogi na których dzielą się swoimi przemyśleniami tak i ja mogę je mieć i dzielić się tym co myślę. Anonimowy a może gdyby ci wszyscy katolicy naprawdę wierzyli w swojego Boga nie potrzebowali by pisać o tym i proować przekonywać innych do swojego zdania ( tak w tym również Ty) bo wiedzieli by, że skoro Bóg jest to w końcu każdy go znajdzie, bez niczyjej pomocy. Trochę trąca hipokryzją koniec Twojego postu. Może nie jesteś człowiekiem tak wielkiej wiary jak Ci się to wydaje? Może przekonując do czegoś innych próbujesz sam do czegoś przekonać siebie?
Nienawiść? Anonimowy to nie ja zwę siebie katolikiem i rzucałam w paradę gejów kamieniami. To nie ja, zwąc się katolikiem obrzucałam wyzwiskami dziennikarzy tvn na Krakowskim Przedmieściu. To nie ja wrzaskami o Bogu i źle wcielonym maltretowałam 9letnią zgwałconą dziewczynkę za to iż chciała dokonać aborcji.
I po co ten caps lock - już tracisz panowanie nad sobą, anonimowy ja dopiero zaczęłam z Tobą rozmawiać, wyhamuj.
Dama Kier 31 grudnia 2011 13:16
Ojojoj,
CAPS LOCK = utrata panowania nad emocjami. Nasz katolik nie potrafi
jednak panować nad emocjami, a nam to zarzuca. Przykre...bardzo przykre.
KRZYSZTOF SZCZWACZ 4 sierpnia 2014 05:55
"Spróbuj
mi to udowodnić, że coś takiego jak natura w ogóle istnieje. Bo ja
dostrzegam tylko procesy, np. biologiczne, chemiczne itd." Noooo...
przynajmniej COŚ dostrzegasz. Bo ja, jeśli chodzi o Twojego Boga, nie
dostrzegam NIC.
***
ARE YOU READY...
TO USE YOUR HEAD?
Religia to brednie.
Thomas A. Edison
Religia to brednie.
Thomas A. Edison
PODAJ DALEJ!