czwartek, 19 maja 2016

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 2397

Post z września '12
---
 
Ludzie religijni często mówią, że ateiści są wyzuci z zasad, ponieważ nie posiadają żadnego przewodnika moralnego. Jeżeli w to wierzysz, to pozwól, że o coś zapytam. Otóż jeśli jesteś chrześcijaninem, to istnieje prawdopodobieństwo, że Biblia jest twoim przewodnikiem moralnym; ale czy cała Biblia, czy tylko jej część...? Są nim tylko te dobre fragmenty, prawda? Te fragmenty, które starannie wybrałeś, bo oczywiście gdybyś chciał żyć w społeczeństwie wzorowanym na Księdze Kapłańskiej, gdzie ludzie są kamienowani i okaleczani z obłąkańczych i banalnych powodów, to mógłbyś po prostu przeprowadzić się do Iranu.

Ale w jaki sposób decydujesz które fragmenty z Biblii są dobre, a które złe? Co jest dla ciebie tym  przewodnikiem moralnym? Biblia? No cóż, chyba nie? Gdyby tak było, to po prostu przyjąłbyś wszystko, co złe i dobre, czego Biblia wyraźnie od ciebie oczekuje, bo gdyby było inaczej, nie zawierałaby niczego złego, prawda? Ale nie, ty tak nie postępujesz: przeciwstawiasz się Biblii; odsiewasz to, co złe i odrzucasz z powodu jego prymitywnego barbarzyństwa. Krótko mówiąc, edytujesz Biblię, żeby pasowała do twojej wrażliwości.

Zatem skąd się bierze ten przewodnik moralny, który stawia twój autorytet przed słowem Biblii? Musi pochodzić z pewniejszego źródła niż Biblia, nieprawdaż? Te sprawy tak zazwyczaj się mają i oczywiście tak jest też w tym przypadku - pochodzi on od ciebie. Ty jesteś tym pewniejszym źródłem. Przestępcy zawiadujący religią nie chcą, żebyś o tym wiedział czy zgodnie z tym postępował, bo wówczas ich wpływ na ciebie byłby zerowy. Jednak dowody są niezbite. Oddzieliłeś wszystko, co dobre od złego bez pomocy Biblii; zrobiłeś to wbrew woli wyrażonej w Biblii i całkowicie samodzielnie, bo czy tego chcesz, czy nie, masz sumienie, a to znaczy, że jesteś w stanie odróżnić dobro od zła bez pomocy Pisma i nie ma co do tego cienia wątpliwości.

Czyli w istocie rzeczy Biblia nie jest twoim przewodnikiem moralnym, ty nim jesteś. Nie ona jest twoją busolą moralną, ty nią jesteś. I jedyną wiarą, jakiej potrzebujesz jest wiara w siebie. O jakiż radosny dzień!
Pat Condell
---
Siostra Sabrina 14 września 2012 11:11
Piękne! Nic dodać nic ująć. Ten tekst powinien stać się lekturą obowiązkową w szkołach ... jak i wiele innych z tego blogu.

zola 21 sierpnia 2013 19:55
Mając ludzkie na życie spojrzenie,
kierując się w życiu sumieniem,
jak można krzywdzić bliźniego,
obrzucając go kamieniem.
Jak widać w obecnej etyce,
Biblię należy poddawać solidnej krytyce.
Z tego jasno zaś wynika,
że nie Biblia stawiana jest nam za przewodnika.
Ona mówi o przeszłości, my - żyjemy dla przyszłości.

Od Biblii wolę
moralną buzolę
;) Pzdr
  1. Zola 21 sierpnia 2013 21:01
    Łaaa :*)) Wstawiłabym Twoją notkę do ogólnej katechezy, o niebo jest lepsza, niźli "etyczne" klesze protezy. Wszak za nimi winny pójść w przykładzie czyny, a nie tylko bogobojne miny.
    serdeczności*))
                                                                                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz