W co ludzie wierzą? Cóż, tam skąd pochodzę - USA - 22% populacji utrzymuje, że na pewno w ciągu następnych 50 lat Jezus zstąpi z chmur, by uratować sytuację. Na pewno! Kolejne 22% sądzi, że prawdopodobnie wróci w ciągu 50 lat. Mamy tu zatem do czynienia z 44% elektoratu. Ci ludzie nie tylko wybierają naszych kongresmenów i prezydentów, oni są wybierani na kongresmenów i prezydentów. To powinno być dla nas wszystkich przerażające - ta wiara nie istnieje w próżni. Nie jest przypadkiem, że 44% Amerykanów chce też nauczania kreacjonizmu w szkołach bez nauczania ewolucji. W istocie 62% Amerykanów chce nauczania kreacjonizmu w szkołach, a 44% chce jego wyłącznego nauczania.
Budujemy cywilizację ignorancji: 44% Amerykanów wierzy też, że stwórca wszechświata, jako wszechwiedzący agent nieruchomości, dosłownie obiecał ziemię izraelską Żydom. Jest absolutnie jasne, że taka wiara niesie geopolityczne konsekwencje. Te przekonania nie pojawiają się tylko w niedzielę, gdy zbieramy się, by rozmawiać o bogu i Biblii!
Weźmy teraz inne przekonanie, które z pozoru ma nieco mniej poważne konsekwencje. Proszę rozważyć katolicki pogląd, że używanie prezerwatywy jest grzeszne. Z mojego punktu widzenia mamy tu kompletne zafałszowanie moralności. Sytuacją, którą na pewno wywołuje religijny dogmat jest oddzielenie kwestii moralności od kwestii rzeczywistego cierpienia, cierpienia ludzi i zwierząt. W tym przypadku nie mamy wcale do czynienia z dostrzegalnym cierpieniem, a mówi się nam, że użycie prezerwatywy jest problematyczne etycznie.
Z jakimi potencjalnymi konsekwencjami mamy tu do czynienia? Otóż rokrocznie miliony ludzi umierają na AIDS w samej tylko Czarnej Afryce. Są tu katoliccy księża wygłaszający - całkiem dosłownie - kazania o grzeszności używania prezerwatyw, w wioskach, gdzie jedyne informacje o używaniu prezerwatyw pochodzą od duszpasterzy. Wydaje mi się, że powinniśmy uświadomić sobie, iż czasy, gdy religię darzono szacunkiem dawno minęły.
Proszę spojrzeć na inny efekt religijnego dogmatyzmu w moim kraju. Mamy polityków z wyższym wykształceniem, którzy sprzeciwiają się badaniom nad komórkami macierzystymi; na pewno opóźniają ich postęp, nie zapewniają funduszy, odstawiają je ciągle na boczny tor. Oto więc jeden z najbardziej obiecujących obszarów badań biologicznych, mogący owocować nowymi terapiami w medycynie, jest torpedowany przez średniowieczne wyobrażenie o tym, że dusza wnika w zygotę w momencie zapłodnienia, a zatem blastocysty na szkle laboratoryjnym - dosłownie niezróżnicowane zbiory komórek - mają być podmiotem jednakowych dla wszystkich rozważań moralnych i zainteresowania; nie mówimy tu nawet o samym tylko cierpieniu, jesteśmy tu najwyraźniej zaniepokojeni pewnym poziomem ich przeżyć*. Dobro tych komórek stoi wyżej niż dobro powiedzmy 8-letniej dziewczynki z cukrzycą albo 40-letniego mężczyzny z Parkinsonem. Na poziomie polityki nie ma nigdy rozmowy, nigdy nie podaje się argumentów natury moralnej, ponieważ krytykowanie czyichś przekonań religijnych stanowi tabu. Wiara ucina dyskusję.
Budujemy cywilizację ignorancji: 44% Amerykanów wierzy też, że stwórca wszechświata, jako wszechwiedzący agent nieruchomości, dosłownie obiecał ziemię izraelską Żydom. Jest absolutnie jasne, że taka wiara niesie geopolityczne konsekwencje. Te przekonania nie pojawiają się tylko w niedzielę, gdy zbieramy się, by rozmawiać o bogu i Biblii!
Weźmy teraz inne przekonanie, które z pozoru ma nieco mniej poważne konsekwencje. Proszę rozważyć katolicki pogląd, że używanie prezerwatywy jest grzeszne. Z mojego punktu widzenia mamy tu kompletne zafałszowanie moralności. Sytuacją, którą na pewno wywołuje religijny dogmat jest oddzielenie kwestii moralności od kwestii rzeczywistego cierpienia, cierpienia ludzi i zwierząt. W tym przypadku nie mamy wcale do czynienia z dostrzegalnym cierpieniem, a mówi się nam, że użycie prezerwatywy jest problematyczne etycznie.
Z jakimi potencjalnymi konsekwencjami mamy tu do czynienia? Otóż rokrocznie miliony ludzi umierają na AIDS w samej tylko Czarnej Afryce. Są tu katoliccy księża wygłaszający - całkiem dosłownie - kazania o grzeszności używania prezerwatyw, w wioskach, gdzie jedyne informacje o używaniu prezerwatyw pochodzą od duszpasterzy. Wydaje mi się, że powinniśmy uświadomić sobie, iż czasy, gdy religię darzono szacunkiem dawno minęły.
Proszę spojrzeć na inny efekt religijnego dogmatyzmu w moim kraju. Mamy polityków z wyższym wykształceniem, którzy sprzeciwiają się badaniom nad komórkami macierzystymi; na pewno opóźniają ich postęp, nie zapewniają funduszy, odstawiają je ciągle na boczny tor. Oto więc jeden z najbardziej obiecujących obszarów badań biologicznych, mogący owocować nowymi terapiami w medycynie, jest torpedowany przez średniowieczne wyobrażenie o tym, że dusza wnika w zygotę w momencie zapłodnienia, a zatem blastocysty na szkle laboratoryjnym - dosłownie niezróżnicowane zbiory komórek - mają być podmiotem jednakowych dla wszystkich rozważań moralnych i zainteresowania; nie mówimy tu nawet o samym tylko cierpieniu, jesteśmy tu najwyraźniej zaniepokojeni pewnym poziomem ich przeżyć*. Dobro tych komórek stoi wyżej niż dobro powiedzmy 8-letniej dziewczynki z cukrzycą albo 40-letniego mężczyzny z Parkinsonem. Na poziomie polityki nie ma nigdy rozmowy, nigdy nie podaje się argumentów natury moralnej, ponieważ krytykowanie czyichś przekonań religijnych stanowi tabu. Wiara ucina dyskusję.
Sam Harris
(fragm. prezentacji z konferencji Idea City '05)
___________________________
* Np. słyszany przez apostoła J. Gowina płacz zarodków (gowiniątek).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz