Ewa Kopacz
(12/06/2015)
(12/06/2015)
***
Szanowna Pani Premier(o)!
Jestem, tak jak Pani, Polakiem i, tak jak Pani, mieszkam w Polsce (demokratycznym kraju z nominalnie świeckim państwem), ale nie życzę sobie, by w moim imieniu prosiła Pani ,,Ojca Świętego", jak go Pani raczy nazywać - dla mnie on ani ojciec, ani tym bardziej święty - o czary-mary modlitwę za mnie. Nie mam też najmniejszej ochoty przyłączać się do pozdrowień dla tego osobnika, ponieważ jest on szefem totalitarnej, antydemokratycznej, siejącej zabobony i zboczenia seksualne organizacji, która zapisała się jak najgorzej w historii ludzkości i do dziś na różne sposoby kontynuuje tę niechlubną tradycję - od dywersji intelektu, po dywersję moralności. Proszę mnie w to nie mieszać.
Ponadto tego rodzaju uniżonymi prośbami sugeruje Pani publicznie, że ten operetkowo odziany śmiertelnik ma tajemne koneksje z jakimś światem nadprzyrodzonym i dzięki nim może wpływać na bieg rzeczy w świecie rzeczywistym (jedynym, jaki normalni ludzie znają). Dla mnie - człowieka myślącego racjonalnie - takie podejście do rzeczywistości, jeśli wyrażane również w moim imieniu, jest żenujące, obraźliwe i absurdalne.
Proszę zatem przy okazji każdej kolejnej podobnej religijnej audiencji określać dokładnie, jaką grupę Polaków Pani reprezentuje, by uniknąć bezpodstawnych uogólnień. Inaczej mówiąc, proszę łaskawie uściślać charakter swoich wizyt (prywatna religijna, państwowa oficjalna etc.) i stosownie dobierać język. W przeciwnym razie zawsze wywoła Pani wrażenie, że cierpi na religijno-polityczną schizofrenię - stan ze wszech miar niekorzystny i budzący społeczny niesmak.
Proszę zatem przy okazji każdej kolejnej podobnej religijnej audiencji określać dokładnie, jaką grupę Polaków Pani reprezentuje, by uniknąć bezpodstawnych uogólnień. Inaczej mówiąc, proszę łaskawie uściślać charakter swoich wizyt (prywatna religijna, państwowa oficjalna etc.) i stosownie dobierać język. W przeciwnym razie zawsze wywoła Pani wrażenie, że cierpi na religijno-polityczną schizofrenię - stan ze wszech miar niekorzystny i budzący społeczny niesmak.
Na zakończenie pozwolę sobie poradzić Pani, by w przyszłości w czasie wizyt u rozmaitych Ojców Świętych i innych szarlata autorytetów religijnych, dla wzmocnienia potęgi ich modlitw zawsze ofiarowywała zarżniętego tucznego wołu albo barana (Pan nie jest wegetarianinem), tak jak to zrobił historyczny Noe, w podzięce za łaskawe ocalenie z potopu (z pomocą którego Miłosierny Wszechmogący wymordował wszystko, co się ruszało, oprócz swojego kumpla kapitana żeglugi wielkiej z rodziną i paroma zwierzakami). Proszę zresztą spojrzeć na poniższe stare fotografie z tamtych czasów, które (wraz z setkami innych) prezentuje się nawet najmłodszym dzieciom na sesjach prania mózgu lekcjach religii w szkołach państwowych, które ja częścią swoich podatków też przymusowo z wielką odrazą przyjemnością finansuję.
Pozdrawiam i życzę cudów.
Pozdrawiam i życzę cudów.
Ach ta tęcza!
***
Czy kiedykolwiek dowiemy się, ilu dzieciom nieodwracalnie zniszczono życie psychiczne i fizyczne poprzez przymusowe wpajanie im wiary? Jest to tak trudne do oceny, jak liczba uduchowionych i religijnych snów i wizji, które się ,,sprawdziły", a które, by móc rościć sobie choćby minimalne prawo do posiadania jakiejkolwiek wartości, musiałyby być oceniane w stosunku do wszystkich tych nieodnotowanych i niezapamiętanych, które się nie sprawdziły.
Christopher Hitchens
***
Jako powieściopisarka na ogół wykazuję zrozumienie dla osób religijnych, chociaż nie jestem w stanie podzielać ich przekonań. Zawsze było dla mnie czymś w rodzaju tajemnicy, że zarówno inteligentni, wykształceni mężczyźni i kobiety, jak i niewykształceni mogą ,,wyznawać wiarę" w niewidzialnego i nieistniejącego Boga.
Joyce Carol Oates
***
Wierzę w rozdział kościoła od państwa i nigdy nie użyję swojej władzy dla pogwałcenia w jakikolwiek sposób tej zasady.
Jimmy Carter
---
Rząd powinien trzymać się z dala od tych modlitewnych spraw.
Jimmy Carter
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz