TEST WIARY
DLA KAŻDEGO
CHRZEŚCIJANINA
Test jak widać jest dziecinnie prosty. Najpierw należy wyrzucić parę złych duchów (wprawdzie nie bardzo wiadomo skąd, ale może np. wystarczy wywalić Nergala z TVP). Następnie pogadać, dajmy na to po chińsku, suahilijsku czy jakoś tak. Potem pójść do pierwszego lepszego ZOO, wsadzić grabę do pojemnika z kobrami albo grzechotnikami i spróbować je przemieszać. Na koniec łyknąć tęgo tego czy innego, oznaczonego trupią czaszką trunku, np. jakiegoś żrącego płynu do mycia kibli i poczekać na efekt. Aha, i jeszcze drobiazg - uzdrowić z raka czy Alzheimera swoją chorą babcię, wujka ewentualnie sąsiada przez położenie na nich rąk. Zaliczenie na 100% wszystkich etapów oznacza, że wiara danego delikwenta ma odpowiednią, zgodną z nieomylnym Słowem Bożym głębię i moc.
Należy sądzić, że taki nieomylny doranyprzyłóż Jorge Mario Bergoglio (zawodowa ksywka Franio nr katalogowy 0, czyli po prostu F0, tzn. wszechświatowy naczelny manager Kkorporacji zabobonu) czy emerytowany nieomylny Joseph Alois Ratzinger (zawodowo Benio nr katalogowy XVI, czyli B16) - oficjalnie najżarliwiej wierzący katolicy - nie mają najmniejszego problemu ze złymi duchami, jadowitymi kobrami/grzechotnikami, piciem trujących (zwłaszcza dla ateistów) świństw i oczywiście uzdrawianiem całych tabunów ciężko chorych osób...
A swoją drogą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz