piątek, 19 grudnia 2014

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 1880

 TEST WIARY 
 DLA KAŻDEGO 
 CHRZEŚCIJANINA 
Test jak widać jest dziecinnie prosty. Najpierw należy wyrzucić parę złych duchów (wprawdzie nie bardzo wiadomo skąd, ale może np. wystarczy wywalić Nergala z TVP). Następnie pogadać, dajmy na to po chińsku, suahilijsku czy jakoś tak. Potem pójść do pierwszego lepszego ZOO, wsadzić grabę do pojemnika z kobrami albo grzechotnikami i spróbować je przemieszać. Na koniec łyknąć tęgo tego czy innego, oznaczonego trupią czaszką trunku, np. jakiegoś żrącego płynu do mycia kibli i poczekać na efekt. Aha, i jeszcze drobiazg - uzdrowić z raka czy Alzheimera swoją chorą babcię, wujka ewentualnie sąsiada przez położenie na nich rąk. Zaliczenie na 100% wszystkich etapów oznacza, że wiara danego delikwenta ma odpowiednią, zgodną z nieomylnym Słowem Bożym głębię i moc. 

Należy sądzić, że taki nieomylny doranyprzyłóż Jorge Mario Bergoglio (zawodowa ksywka Franio nr katalogowy 0, czyli po prostu F0, tzn. wszechświatowy naczelny manager Kkorporacji zabobonu) czy emerytowany nieomylny Joseph Alois Ratzinger (zawodowo Benio nr katalogowy XVI, czyli B16) - oficjalnie najżarliwiej wierzący katolicy - nie mają najmniejszego problemu ze złymi duchami, jadowitymi kobrami/grzechotnikami, piciem trujących (zwłaszcza dla ateistów) świństw i oczywiście uzdrawianiem całych tabunów ciężko chorych osób...

Tu jednak rodzi się wielkie pytanie. Co wielebni Jorge Mario, Joseph Alois i wszyscy inni głęboko wierzący katolicy robili gdy ich ukochany najwyższy guru Lolek Wojtyła - bardziej znany z roboczego pseudo Jan Paweł o numerze katalogowym II (czyli Jotpedwa albo Dżejpitu) - miał baaardzo poważne problemy zdrowotne i był ich skutkiem zmuszony poprosić prymitywną medycynę konwencjonalną o zaniechanie daremnych prób ratowania mu życia i zezwolenie na, jak się eufemistycznie wyraził, ,,odejście do domu Ojca"? Cóż, najwyraźniej NIKT wówczas nie wykazał się odpowiednią wiarą - po prostu nie ,,uwierzył" tak, jak sugeruje św. Marek. Idąc dalej można powiedzieć, że nie ma ANI JEDNEJ osoby wierzącej w biblijne prawdy, co oznacza, iż są to tylko ,,prawdy", czyli zwykły KIT dla frajerów słabowitych na umyśle. Trudno o bardziej przekonujący dowód. Na to wszystko wielki Robert G. Ingersoll powiedziałby krótko: oni wiedzą, że ja wiem, że oni wiedzą, że oni nie wiedzą.      
 
A swoją drogą...
                                                                                           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz