środa, 3 września 2014

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 1773

Chrześcijanie bardzo lubią swoje rzekome ,,heroiczne początki", jako mniejszości prześladowanej za szczerą i prostą wiarę w Jezusa - Pana i Zbawiciela. Wszyscy widzieliśmy filmy, w których chrześcijanie, spokojni i powściągliwi, ubrani w śnieżnobiałe tuniki, wznoszą oczy ku niebu i cierpią w milczeniu od ciosów sadystycznych rzymskich strażników i kłów dzikich bestii. Niezliczone tysiące umierają za swoją wiarę, a za tę dobrowolną i szlachetną ofiarę zdobywają dla siebie koronę męczeństwa, łagodząc przy okazji okrutną kulturę rzymską przez ukazanie prawdy swojej religii i jej wyższości nad pogaństwem. Ta bajka wciąż się pojawia w apologetyce, zazwyczaj w postaci fatalnego sloganu: czy byliby umierali za kłamstwo?
Zanim do tych wymysłów Hollywood dodał nieco swojej szczególnej magii, przez wieki całe klasztorni skrybowie za pomocą słów malowali jeszcze bardziej nierealny obraz - ,,Żywoty świętych". W tych upiornych opowieściach o cierpieniu i triumfie cudowne ocalenia przed ścięciem czy rozczłonkowaniem były na porządku dziennym. Cały ten gatunek literacki miał wszystkie elementy fantazji, ale ani trochę wdzięku ,,Harry Pottera" czy ,,Toma and Jerry".

Skąd zatem poważni chrześcijanie czerpią swoje informacje? Jak przekształciły się one w rzadko kwestionowaną tezę, że w początkach chrześcijaństwa jego wyznawcy byli prześladowani i umierali za swoją wiarę? Jak to się dzieje, że jest to jedna z tych rzeczy, które wszyscy wiedzą, ale nie potrafią wyjaśnić skąd wiedzą?

Pierwszy historyk kościoła Euzebiusz, biskup Cezarei z początków IV w., poświęcił bardzo wiele uwagi tzw. męczennikom za wiarę. Jednak nawet Euzebiusz potrafił doliczyć się zaledwie 9 biskupów, a ogółem mniej niż 2000 chrześcijan-męczenników. Oczywiście 2000 osób nie jest liczbą błahą, ale w ciągu 300 lat daje to mniej niż 7 ofiar na rok. Wystarczy podzielić tę liczbę przez prawie 100 prowincji, by się przekonać, że to prześladowanie pochłonęło mniej ofiar niż uderzenia pioruna.

Oczywiście prześladowanie nie miało miejsca ani w ciągu całych 300 lat, ani na obszarze wszystkich prowincji.  Zachodnie imperium było w większości albo nietknięte przez prześladowanie, albo nie było tam chrześcijaństwa. Pierwsze prawdziwe prześladowanie pojawiło się podczas panowania cesarza Decjusza Trajana w połowie III w. To prześladowanie cechowało absolutne bestialstwo właściwe żądaniu, by obywatele rzymscy wykonali akt libacji [wylania na ziemię cennego płynu z patery] za zdrowie cesarza. Niektórzy chrześcijańscy fanatycy odmawiali. Biskup Aleksandrii Orygenes zdołał sobie przypomnieć, że w gruncie rzeczy Bóg chronił chrześcijan i mitygował wściekłość ich przeciwników. Tych, którzy zginęli, powiada z kolei Orygenes, można łatwo zliczyć. Euzebiusz dodał później, że Bóg pozwalał na sporadyczne prześladowanie, by zdyscyplinować i ukarać wiernych.

Późniejsze lata III w. były znane jako czas pokoju cesarza Galineusza. W pałacu cesarskim zaczęli bywać członkowie kleru. Byli już oni posiadaczami dóbr i zaczynali zdobywać wpływy polityczne. 

Faktycznie jedyne prawdziwe prześladowanie miało miejsce w późnych latach rządów cesarza Dioklecjana i jego następców Galeriusza i Maksymina. Cesarze ci byli sfrustrowani ujemnym wpływem jaki chrześcijanie wywierali na armię. Tajemne zgromadzenia były zagrożone karą śmierci i konfiskowano kościelne książki, by je spalić. Prześladowanie trwało krócej niż dekadę. Krótko mówiąc, twierdzenie, że prześladowanie kościoła było długotrwałą i krwawą polityką państwa rzymskiego jest kłamstwem! Prześladowanie - tak zwane - było wymysłem świętego kościoła, sfabrykowanym dla przydania sobie większej chwały. 

Nie jest to ani prawda, ani historia. Jest to kolejny stek zdumiewających bzdur.
Kenneth Humphreys

                                                                                       

2 komentarze:

  1. A może warto przypomnieć Nerona czy Dioklecjana? Może warto sięgnąć do innych historyków niż Orygenes? Chrześcijanie byli tępieni masowo za odmawianie czci boskiej kolejnemu z cezarów. Proszę nie spłaszczać prawdy historycznej. Jestem ateistką, ale staram się być uczciwym człowiekiem. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja uwaga raczej odnosi się do autora cytatu, ale od siebie dodam - czyżbyś nie zauważyła tu Euzebiusza, naczelnego ,,historyka" kościoła i wynalazcy (dosłownie) w dużej mierze jego dziejów? Historia tej instytucji potrzebuje ,,spłaszczenia", po tak kolosalnym rozdęciu jej przez wszelkich propagandystów, spin doktorów etc. Pozdrawiam również i niech Ci ateizm lekkim będzie.

      P.S. Nie wątpię w Twoją uczciwość, ale mam podejrzenia, że mylisz ją tutaj z łatwowiernością (naiwnością?), cechami bardzo cenionymi przez wszelkie systemy prania mózgu, z religiami na czele.

      Usuń