Nie, nie wierzę, chociaż czasami żałuję, że nie.
Wierzę w Boga Dylana.
Nick Mason
***
Jestem prawdopodobnie
w 20 procentach ateistą i w 80 agnostykiem.
Brad Pitt
***
Tak, ale poczytałam o reinkarnacji i buddyści mówią, że powracamy jako zwierzęta, i nazywają je istotami niższymi. Jednak zwierzęta nie są istotami niższymi, są właśnie takie jak my. No to mówię - pieprzyć buddystów.
Björk
(W odpowiedzi na pyt., czy miała frajdę z występu w Tybecie.)
***
Sądzę, że możemy być moralni bez mieszania do tego religii, a mnóstwo złych rzeczy pochodzi w szczególności od zinstytucjonalizowanej religii. W zasadzie obawiam się zinstytucjonalizowanej religii, ponieważ zazwyczaj prowadzi ona do nadużycia władzy.
Linus Torvalds
***
Jestem ateistą i traktuję to na luzie. Nie głoszę swojego ateizmu, ale mam ogromnie dużo szacunku dla ludzi takich, jak Richard Dawkins, którzy to robią. Oglądam w telewizji wszystko, co robi.
Daniel Radcliffe
***
***
Bycie ateistą oznacza zdawanie sobie sprawy, że gdy umieramy, to naprawdę jest koniec. Musimy maksymalnie wykorzystać to, co mamy tutaj i wywrzeć możliwie jak największy wpływ. Uważam, że żyjemy dzięki wpływowi jaki wywieramy, czy miałby on polegać na posiadaniu dziecka, czy tworzeniu muzyki.
Matt Bellamy
Krowy nie trzeba ten-tego. Wystarczy uwolnić ją z łańcucha, wsadzić na łyżwy i wyprowadzić na lód. Sama się ...wyłoży.
OdpowiedzUsuńŁyżwami dla zinstytucjonalizowanej wiary jest nauka, lodem przestrzeń poza kościołami, a łańcuchem prawo kanoniczne i świeckie monitorujące naturę zboków. Wtedy zademonstrują w pełni rozpasanie-jak w średniowieczu.
Albo poszerzyć werbunek do zawodu ,,kapłana'' o psycholi, pedofilii i wszelkich dewiantów. Ze zwyrodnienia uczynić warunek przyjęcia, analogicznie do celibatu.
Artur Pocieszko
lajkuję! lajkuję również wstępniak, który jest na liiilu!
OdpowiedzUsuńMaianna Z.
Nie mogę się powstrzymać, żeby nie zacytować go:
Powyższy tytuł jest parafrazą tego, co Björk po swoim koncercie w Tybecie powiedziała o buddystach. || Na świecie jest mnóstwo normalnych (tzn. niewierzących) osób (w tym wiele sławnych, jak te z notki), ale są one zagłuszane przez miliardogębny, rozhisteryzowany, wspierany przez różne instytucje religijne i państwowe tłum nawiedzonych, który z tępym uporem klepie swoją pustą śpiewkę. Rzecz w tym, że normalności się nie ogłasza, nie manifestuje. Normalność (umownie ,,ateizm") jest stanem domyślnym, od którego dewiacją są religijne urojenia. Normalności, w przeciwieństwie do religii, nie trzeba się obawiać, bo jest ona dobrodziejstwem na ziemi, tej ziemi. Czyt. więcej >>>...