środa, 28 sierpnia 2013

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 1402

Przede wszystkim jednak muszę zająć się sprawą Jezusa, tak zwanego zbawiciela, który stosunkowo niedawno temu nauczał nowych doktryn i sądzono, że jest synem bożym. Ten zbawiciel, jak spróbuję pokazać, oszukał wielu i spowodował, że zaakceptowali postać wiary szkodliwą dla dobra ludzkości. Religia ta, zapuszczając korzenie wśród klas niższych wciąż rozprzestrzenia się pośród gminu - można nawet powiedzieć, że rozprzestrzenia się skutkiem prostactwa i analfabetyzmu jej wyznawców. I chociaż jest pewna liczba umiarkowanych, rozsądnych i inteligentnych ludzi, którzy interpretują jej wierzenia alegorycznie, to jednak w swej zasadniczej postaci kwitnie ona  pośród ciemnoty.     
Celsus
***
Powyższa opinia pochodzi od człowieka, który blisko 2000 lat temu to wszystko na własne oczy widział  i na własne uszy słyszał! Smagał on przy tym niemiłosiernie biczem krytyki i satyry tę nowo powstałą chrześcijańską sektę oszołomów (będącą ordynarnym plagiatem pogańskich systemów wierzeń); oszołomów, którzy potraktowali dosłownie jeden ze współczesnych sobie mitów - nr 888 - bo generalnie byli zbyt durnymi i ubogimi wewnętrznie leniwymi prostakami, by go postrzegać i przeżywać duchowo jako podniosłą mistyczną metaforę. Byli taką samą bezmyślną trzodą, jaką są dzisiaj ich wierzący spadkobiercy - zawsze potrzebującą ,,(dusz)pasterzy", którzy za ,,Bóg zapłać" wskażą jej kierunek do nieba, tzn. na cywilizacyjne i intelektualne manowce. To jadowicie dobrotliwe wskazywanie zaczyna się dość wcześnie:

oto jeden z ich
sakro-turystycznych przewodników...
|||||
|||
|
 
To znaczy, że nie chodzi już o wiarę w Boga Wszechmogącego, w Pana Jezusa, w Ducha Świętego ani  w żadną Trójcę Przenajświętszą czy inne urojone cuda na kiju, ale przede wszystkim w Kościół, czyli coś znacznie bardziej rzeczywistego, namacalnego, konkretnego, kasożernego... Jak widać, teraz w 6 klasie (państwowej) szkoły podstawowej Kkorporacja zabobonu zaczyna grać z młodymi (być może czasami zbyt sceptycznymi i racjonalnymi) ludźmi w otwarte karty. Nie pozostawia też żadnych wątpliwości, kto te karty w rzeczywistości rozdaje.
 
 Sacrifium intellectus 
---
Tytułem konkluzji kilka lirycznych strof Heinricha Heinego (to on powiedział: Kto walczy z księżmi musi być przygotowany na to, że jego nieszczęsne dobre imię będzie szargane i brukane przez najhaniebniejsze kłamstwa i wyjątkowo złośliwe oszczerstwa.) na temat pokonanych bogów z przeszłości i tych zwycięskich - ,,w owczej skórze pokory" - którzy po nich nastali. Być może w niedalekiej przyszłości podobne wiersze o dzisiejszych bogach będą czytane w szkołach, ku przestrodze. Miejmy też nadzieję, że żadne zwycięskie urojenia już nie nastaną...
|||||
|||
|
[...] 
Gdy was tak widzę, tam, wysoko
Porzuceni bogowie,
Nieżywe, błądzące po nocy cienie,
Wątłe jak mgła, przeganiane z wiatrem.
A kiedy pomyślę, jak tchórzliwi
I wątpliwi bogowie przemogli was
Nowi, despotyczni, smętni bogowie,
Pazerni na krzywdę
W tej owczej skórze pokory -

Och, to aż chwyta mnie ponury gniew,
Chciałbym nowe świątynie pokruszyć
I za was bić się stare bogi,
I bronić waszych ambrozyjskich praw,
I przed waszymi ołtarzami,
Co znów odbudowane zadymią od ofiar,
Paść na kolana i błagać,
I modlić się ręce podnosząc -

Bo jakkolwiek wy, starzy bogowie,
Tak samo niegdyś w ludzkich walkach
Zawsze braliście stronę zwycięzców,
Człowiek jest od was bardziej wielkoduszny
I oto ja w walkach bogów trzymam
Z partią bogów pobitych 
[...]
Heinrich Heine
(fragm. wiersza Bogowie Grecji; przełożył z niem. Robert Stiller)

                                                                                           

4 komentarze:

  1. Chociaż w to wszystko nie wierzę to nie ośmieliłabym się określać mianem "ciemnoty" - milionów ludzi na tym globie. Mam swoje przekonania, ale szanuję cudze. Przykro czyta się tak kategoryczne stwierdzenia. Niech sobie ludzie wierzą w co chcą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga cheroneo, czy rzeczywiście należy szanować przekonania, które uważa się za idiotyczne i co gorsza pielęgnowane na koszt (świeckiego) państwa (wszystkich podatników) i wpajane bezkarnie dzieciom i młodzieży? Nie ilość tu, a jakość decyduje. Ani Celsus, ani Heine, ani miliony podobnych im na całym świecie słusznie takich przekonań nie szanowały i nie szanują, bo zwyczajnie nie są tego warte. Ile były warte przekonania milionów o płaskości ziemi? Niech sobie ludzie wierzą w co chcą, ale... na własny koszt.

      Usuń
  2. Zwracam uwagę na fakt ,,znajomości'' pism Celsusa z polemicznego Orygenesa. Na to, że ,,Contra Celsum'' powstało w okresie przygotowywania gruntu do deifikowania Jezusa (Sobór Nicejski 325r.). Wszelkie więc fas et nefas ,,byle Chrystus był zwiastowany'' (Fil. 1,18) służyło legitymizowaniu Jezusa oraz zrębów paulinizmu.
    A więc;
    Celsus ,,Prawdziwe słowo'' napisał ok. 178r. Zaginęło bardzo wcześnie.
    Orygenesowe ,,Contra Celsum'' powstaje w latach 246-248. Inni pisarze nie przytaczają oryginału Celsusa, powtarzają tylko za Orygenesem lub powielają znane starożytnym zarzuty konta chrześcijańskie.
    Znając inspirowane Duchem Świętym apologie chrześcijaństwa wątpliwe, by należący do ,,natchnionych'' Ojciec Kościoła nic nie ujął i nic nie dodał Celsusowi.
    Bo, jeśli ,,słowo'' Celsusa jest wytworem eunucha...?
    Dyl Sowizdrzał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Orygenesowi rzeczywiście trzeba przyznać, że czyniąc się jednym z tych, ,,którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni" (Mt 19,12) faktycznie dowiódł swojej dosłownej wiary w Pismo (parę uwag na temat tego heroicznego czynu tutaj --> http://www.blog-operacyjny.pl/2012/03/rekolekcje-w-wielkim-poscie.html.)

      Jednak mimo tego i innych zbożnych dzieł facet podpadł Kkorporacji (studiowaniem filozofii pogańskiej z Plotynem i powinowactwem z gnostykami?) na tyle, że w V w. został okrzyknięty heretykiem. Dlatego też nie jest świętym, a tylko ,,ojcem Kościoła". Być może ten fakt przydaje nieco wiarygodności jego cytatom z Celsusa... Pzdr

      Usuń