poniedziałek, 25 lipca 2011

ABSURDALIA RELIGIJNE - CZ. 270


OBRAŻANIE RELIGII
(Powinno być obowiązkowe)

Ten krótki klip jest przeznaczony głównie dla tych chrześcijan i muzułmanów, którzy ustawicznie, nie wiedzieć dlaczego, powtarzają mi, że nie mam prawa obrażać ich religii. Nie wiem, kto wydumał tę regułę, bo nikogo przy tym nie było, ale widocznie ktoś jednak to zrobił, więc jeśli można, to pozwolę sobie przedstawić swoje spojrzenie na nią.    

Otóż mam tyle szacunku dla waszej religii, ile wasza religia ma szacunku dla mnie. Nie ma w tym niczego skomplikowanego i mam pełne prawo do obrażania religii, która robi wszystko, by obrażać, osądzać i potępiać mnie, jako niepełnowartościowego w jej oczach człowieka. A wasza religia robi to z zadufanym w sobie upodobaniem.  

Jeśli chodzi o obrażanie, to wasza religia wszystko zaczęła. Gdyby wasza religia siedziała cicho, ja też bym to robił. Wiedząc jednak, że tak nie jest i wiedząc, jak wiele szkody wasza religia wyrządziła na świecie, powiedziałbym, że nie tylko mam prawo, ale wręcz obowiązek obrażać ją, tak jak ma go każdy racjonalnie myślący człowiek na tej planecie. Właściwie myślę, że każdy powinien raz dziennie przymusowo obrazić waszą religię... nie, nie raz dziennie, pięć razy dziennie... albo dziesięć razy, a co tam - raz za każde przykazanie..., ale nawet i to by nie wystarczyło.  

Bo gdy tylko wasza religia zgłasza pretensje do posiadania jakichkolwiek kompetencji co do moich przeżyć, to obrażacie mnie w takim stopniu, że nawet nie jesteście w stanie tego spróbować pojąć. Nawet jeśli wasza wiara miałaby jakieś podstawy, to sama jej arogancja już byłaby obrazą, ale fakt, że nie posiada żadnych podstaw i jest tylko mnóstwem ewidentnych złudzeń i kłamstw, ogromnie tę obrazę wzmacnia. Z tego właśnie powodu nie tylko mam całkowite prawo do obrażania waszej religii, ale wręcz mam prawo do obrażania was osobiście, jak tylko usłyszę o waszej zakichanej religii.  

Jak tylko zaproponujecie mi jakiekolwiek oparte na świętych księgach opinie o tym, w co mam wierzyć, o wartościach jakie powinienem uznawać czy zwłaszcza o moralności, którą powinienem się wykazywać, to możecie oczekiwać, że będziecie obrazowo i od stóp do głów obrażani za swój trud i naprawdę mam nadzieję, że to urazi wasze uczucia, zaszkodzi waszemu dobremu samopoczuciu i zepsuje wasze wyobrażenie o sobie do takiego stopnia, że będziecie musieli położyć się na dziesięć minut zanim będziecie w ogóle mogli zacząć się modlić. 

Jeśli nie pozwala mi się na wyrażanie mojej szczerej wiary w to, że wasza religia jest kupą niebezpiecznych, niecnych, odczłowieczających, opartych na zabobonach bzdur, to wydaje mi się, że ja nie cieszę się wolnością religijną, a wy tak. Bo mogę was zapewnić, że wyznaję ten pogląd żarliwie i z tak bezwzględnym oddaniem, że dorównuje ono wszystkiemu, co wy macie do zaoferowania. Jest on dla mnie fundamentalnym, określającym mnie artykułem wiary i filarem całej mojej rzeczywistości i całkowicie niewzruszonym przekonaniem, które pobrzmiewa w każdym zakątku mojej tożsamości, że wasza religia w rzeczywistości jest kupą niebezpiecznych, niecnych, odczłowieczających, opartych na zabobonach bzdur, skażających i degradujących świat, w którym muszę żyć. I wcale mnie to nie cieszy. 

Czuję się też moralnie zobowiązany - ba! - zmuszony do oznajmiania tego głośno i często, bez względu na tych, którzy mają pretensje, że są obrażani, bo nierobienie tego pogwałciłoby wszystko, co się składa na mnie i wszystko, w co wierzę. Nie wytrzymałbym ze sobą; czułbym się jak kłamca, tchórz i, no cóż, ktoś w rodzaju moralnego karalucha, a to bardzo mocno ciążyłoby mi na sumieniu. Jestem pewien, że rozumiecie. Pokój wam!
Pat Condell

***
Kliknij tu I, tu II albo tu III dla posłuchania odpowiednio I, II albo III części programu, w którym niejaki o. prof. dr hab. Aleksander Posacki SJ (jezuita) i jego interlokutor dają świadectwo tego, że ich religia jest - jak to ujmuje Pat Condell -  ,,kupą niebezpiecznych, niecnych, odczłowieczających, opartych na zabobonach bzdur". Wystarczy posłuchać dowolnego fragmentu tego pseudointelektualnego bełkotu (który z jednej strony wzbudza swoiste ,,perwersyjne" zaciekawienie, a z drugiej budzi grozę), żeby się o tym przekonać na własne uszy.

Tu dodatkową obrazą dla myślącego racjonalnie człowieka jest fakt, że ten obecny w studiu ,,ekspert" (ds. m.in. sekt, ezoteryzmu i okultyzmu) posiada legalny tytuł naukowy prof. dr hab., uznany przez państwo i stawiany na równi z podobnymi tytułami np. fizyków, chemików, biologów, lekarzy, informatyków, historyków, językoznawców! Gdzie leży granica absurdu? Może państwo zacznie też uznawać podobne tytuły w dziedzinie alchemii, astrologii, scholastyki i innych*? Toż w porównaniu z  prezentowanymi w tej audycji bredniami, praktyki Alicji w krainie czarów, Harrego Pottera na Akademii Magii i Czarodziejstwa czy rozważania Tolkiena to przykłady najczystszej nauki!

Postawmy sprawę jasno - każdy ,,uczony" o./ks. prof. dr hab. to o./ks. ,,prof. dr hab.", czyli o./ks. prof. dr hab., a zatem o./ks., tzn. ojciec/ksiądz i w efekcie przede wszystkim klecha. O. czy ks. jest zawsze na pierwszym miejscu i prędzej czy później daje o sobie znać. 
_______________________
* np. santosubityzmu, angelogardanizmu, harrypotterystyki, santonicolaizmu, kryptoalicjonizofii, medigeocentryzmu, antropodemonizmu, demonomancji, blablablatoryki, hobbitomantyki itp.
 
                                                                                           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz